MIASTO WYRZUTKÓW #1 (SPRAWDŹ)

Wojtek Rozmus, Avalon: Pierwszy tom Miasta Wyrzutków to sympatyczna, lekka lektura, którą polecam każdemu. Samo Non Stop Comics pokazuje, że po komiks mogą sięgnąć już dziesięciolatkowie - cała reszta ich komiksów ma kategorię +14. Ciekawi bohaterowie, intrygująca historia, przyjemna oprawa wizualna - po prostu kawał dobrego komiksu, przy którego lekturze można się spokojnie zrelaksować. Miłe zaskoczenie, oby kolejne nieznane mi nowości okazały się równie dobre. Ciąg dalszy tutaj.

Marcin Martyniuk, Game Exe: "Miasto Wyrzutków" angażuje atmosferą osamotnienia i nutą melancholii kryjącą się za losem Jacques'a. W wielu miejscach kreska mnie nie przekonuje, jednak w połączeniu z umiejętnie prowadzoną narracją tworzy mocną atmosferę. I to właśnie nastrój opowieści i sprawne pióro Lamberta sprawiły, że gdy z czystej ciekawości wziąłem komiks do przekartkowania, przeczytałem całość za jednym zamachem. Reszta tutaj.

Kajetan Kusina, Kusi na Kulturę: "Miasto wyrzutków" okazało się solidnym komiksem skierowanym do fanów specyficznej dla Frankofonów (przynajmniej ja ją tak oceniam) groteski oraz tych szukających odskoczni od typowej, anglosaskiej fantastyki. W moim przypadku okazało się, że właśnie taka zmiana klimatu była czymś, czego potrzebowałem. Całość tutaj.

CODA #1 (SPRAWDŹ)

Marcin Martyniuk, Game Exe: "Coda" to porządnie skrojona propozycja dla fanów rozrywkowego fantasy, urokliwa tak pod względem oprawy, jak i przyjemnie poprowadzonej historii. Po pierwszym tomie mam ochotę wrócić do tego świata. Ciąg dalszy tutaj.

Łukasz Wasilewski - modny pisarz: W przypadku tego komiksu nie można pominąć warstwy wizualnej, a jest absolutnie obłędna. Eteryczna kreska Matiasa Bergary doskonale współgra ze światem, który przed rozpadnięciem się na części powstrzymuje tylko kilka słabo założonych szwów. Efektu dopełniają kolory, o których można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są stonowane. Skojarzenia z „Mad Max: Fury Road” jak najbardziej wskazane. W „Codzie” nie uświadczycie oczywiście tyle akcji, ale wizja świata jest równie sugestywna. Reszta tutaj.

Jarosław Kowal, Soundrive: "Coda" może wyglądać na najbardziej odrealniony komiks z możliwych - nie żyjemy ani w świecie fantasy, ani (jeszcze) w świecie po armagedonie, ale każdy kolejny kadr przypomina, że ludzkie losy rozgrywają się jednakowo i nawet w tak nierzeczywistej historii można odnaleźć bardzo przyziemne przesłanie. Z drugiej strony, nie ma tutaj ani krzty kaznodziejstwa czy patosu, równie dobrze można te wszystkie wątki potraktować jako preteksty do napędzania akcji i cieszyć się czysto rozrywkowym komiksem skutecznie łączącym dwie bardzo odmienne konwencje. Całość tutaj.

Jakub Demiańczuk, Polityka: Nie wiem, czy Simon Spurrier, tworząc historię Huma – byłego barda, który zrobi wszystko, by ocalić swoją żonę (przed czym, tego nie zdradzę) – miał na myśli akurat opowieści o wiedźminie, ale „Coda” jest udanym recyklingiem pomysłów i schematów fantasy. Brytyjski scenarzysta nadaje im nowe życie, nie traktuje ich bowiem z nabożnością fanatyka. Jest tu czarny humor, opowieść awanturnicza, kapitalna parodia high fantasy. Na dodatek w „Codzie” roi się od barwnych postaci: szalonych magów, żądnych władzy tyranów, nadętych rycerzy, pomocnych sierotek itp. Tak jakby Spurrier miał pod ręką podręcznik początkującego autora fantasy, ale wiedział, jaki należy z niego zrobić użytek, żeby jego tekst nie był wyłącznie powtórką z rozrywki. A doskonały kształt jego scenariuszowi nadają ilustracje urugwajskiego artysty Matíasa Bergary, gęste, bogate w drobiazgi. Całość budzi odległe i bardzo pozytywne skojarzenia z cyklem o Lanfeuście z Troy – wśród komiksów fantasy można znaleźć zdecydowanie gorsze wzorce. Ciąg dalszy tutaj.

 

RESZTA ŚWIATA #2 (SPRAWDŹ)

Sebastian Chosiński, Esensja: Podobnie jak część pierwsza tetralogii, także i druga kończy się cliffhangerem, który skutecznie podsyca zainteresowanie tym, co znajdzie się w kontynuacji. Wieńczy „Świat nazajutrz” duża, całostronicowa plansza. Co ciekawe, właśnie w takich – malarskich, pełnych rozmachu i przestrzeni – obrazach najlepiej wypada Chauzy-rysownik. Reszta tutaj.

Jagoda Wochlik, Szortal: „Reszta świata” nie jest niczym wyjątkowym. To po prostu kolejna opowieść o tym, że gdy następuje koniec świata, a niektórym udaje się przeżyć (cóż za fart?/cóż za niefart? *niepotrzebne skreślić), ludzie zamieniają się w potwory. Jednak warstwa wizualna tego komiksu jest naprawdę niesamowita i choćby dla tego graficznego rozmachu warto tę historię poznać. Całość tutaj.

 

GOON 3 (SPRAWDŹ)

Jan Sławiński, Anonimowy Grzybiarz: Tom trzeci znacząco pcha do przodu fabułę i choć może nie ma tu ani takiego jechania po bandzie, jak w tomie pierwszym, ani takich zaskoczeń, jak w tomie drugim, to Powell udowadnia, że jego seria to wciąż jedna z najlepszych pulpowych fabuł, jakie wypluł z siebie amerykański komiks. Wciąż widać tu radochę z wrzucania bohaterów w coraz większe kłopoty i z faktu, że najlepszym sposobem na wyjście z tych kłopotów jest spuszczenie komuś manta. Nie jest to już jednak konkurs na najbardziej odjechany pomysł, jaki przyjdzie do głowy autorowi, a pełnoprawna fabuła, gdzie szalone akcje są umilaczem lektury, a na pierwszym planie mamy rozwój bohaterów i świata przedstawionego. Można chyba powiedzieć, że zarówno „Goon”, jak i jego autor dojrzeli artystycznie. Ciąg dalszy tutaj.

 

SNOW BLIND (SPRAWDŹ)

Balint Lengyel, Poltergeist: Snow Blind zaoferował troszkę ponad godzinę dobrej rozrywki i z czystym sercem można polecić tę opowieść każdemu miłośnikowi komiksów sensacyjnych. Wszystko zostało poukładane jak należy, ale jednak ograniczenia wynikające z objętości odcisnęły swoje piętno na głębi scenariusza, czyniąc zeń miły dodatek, uzupełnienie komiksowego menu. Reszta tutaj.