ZABIJ ALBO ZGIŃ TOM 3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Michał Misztal, ArtPapier: Prawda jest taka, że na chwilę obecną trudno ocenić recenzowaną serię, bo przecież prawie wszystko zależy od tego, jak zostanie rozwiązana kwestia zleceniodawcy Dylana. Jeśli wyjaśnienie okaże się niedorzeczne, będzie można jedynie żałować czasu spędzonego z historią Brubakera i Phillipsa oraz tego, jak daliśmy się niepotrzebnie zwodzić scenarzyście. Z drugiej strony, finał może też zwalić z nóg i sprawić, że „Zabij albo zgiń” zaliczę do niezapomnianych komiksowych przygód. Ciąg dalszy tutaj. Justyna Dudkiewicz, Zaciesz: Brubaker stworzył postać kompletną która, pomimo iż chce czynić dobro, musi posuwać się do najgorszych czynów w trosce o własne życie. Jest w swojej opowieści konsekwentny i dawkuje kolejne wątki z niezwykłym wyczuciem smaku. Kadry sensacyjne mieszają się z obyczajowymi, co niesamowicie szarpie emocjami. Realistyczne rysunki dopełniają mrok i strach w tej opowieści, a przede wszystkim cieszą oczy swoimi wyrazistymi liniami i doskonale oddaną mimiką twarzy kolejnych bohaterów. Zabij albo zgiń to doskonała pozycja dla osób lubiący thrillery, sporą ilość akcji oraz zagłębianie się w psychikę zabójcy. A w tej serii jest tego pod dostatkiem. Pomimo iż ta część była bardziej psychodeliczna, to wątek rodzinny z pewnością nada rumieńców kolejnemu tomowi, którego ja nie mogę się już doczekać. Reszta tutaj.

PAN HIGGINS WRACA DO DOMU (DODAJ DO KOSZYKA)

Sara Glanc, Kosz z Książkami: ,,Pan Higgins wraca do domu” to pozycja, która w szczególności powinna zainteresować wszystkich fanów horrorów starego typu – mamy tutaj klasyczny przykład historii grozy w której prawi o czystym sercu wyruszają wypędzić ze świata zło, przybierające w tym przypadku postać znanym wszystkim wampirów. To przyjemna, aczkolwiek dość krótka lektura. Całość tutaj. Maurycy Janota, Panteon: Dla wszelkich zapaleńców trącącego już myszką kina grozy z dawnych lat i ogólnie pasjonatów gotyckiego horroru Pan Higgins wraca do domu może być prawdziwie stylową perełką. Komiksem, w którym odnajdą swoje ulubione motywy i do którego pewnego razu poczują potrzebę wrócić. Najlepiej jakiegoś jesiennego, deszczowego wieczoru w okolicach Halloween. Reszta tutaj. Szninkiel z Poważnej Strony: Pan Higgins Wraca Do Domu serwuje nam przygodę w klimacie klasycznych horrorów, którą fani tego gatunku bez wyjątku będą w stanie docenić dostrzegając symboliczność wielu kadrów. Zilustrowana w bardzo oryginalny sposób i opatrzona scenariuszem Mike’a Mignoli, bez wątpienia stanie się godnym uzupełnieniem kolekcji grozy. Szkoda jedynie, że ta przygoda jest bardzo krótka i pozostawia po sobie ogromny niedosyt. Ale podobno to, co dobre, szybko się kończy. Ciąg dalszy tutaj. Łukasz Wasilewski - modny pisarz: Za każdym razem, gdy widzę komiks z okładką Mignoli, żałuje, że nie jest on odpowiedzialny także za rysunku w środku. Nie znaczy to, że warstwa graficzna „Pana Higginsa…” jest kiepska. Ta stylistyka, kojarząca się momentami z literaturą dziecięcą, w której proporcje i perspektywa są umowne, bo dla najmłodszych to abstrakcyjne koncepty, pasuje to umyślnie przerysowanej opowieści. Obaj panowie – Mike Mignola i Warwick Johnson-Cadwell – na pewno bawili się doskonale przy opracowywaniu tego tomu. Przy odpowiednim nastawieniu czytelnik również nie będzie narzekał, a za największy minus uzna objętość komiksu – około 60 stron. Całość tutaj.

GIANT DAYS #3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Małgorzata Chudziak, EgzaltowanaDużo zabawnych sytuacji, absurdalny humor i lekkość opowiadania sprawiają, że z niecierpliwości czekam na każdą kolejną część. Warto także zwrócić uwagę na kolejną przepiękną okładkę serii. Jasne pastelowe barwy, a także ciekawy kontrast sprawiają, że komiks aż chce się wziąć do ręki. I właśnie to polecam Wam uczynić jak najszybciej. Reszta tutaj.

GIANT DAYS #4 (DODAJ DO KOSZYKA)

Michał Lipka, Książkarnia: W skrócie: „Wielkie dni” to świetna rzecz. Dobrze napisana, dobrze zilustrowana. Coś w sam raz dla młodych ludzi u progu dorosłości i dorosłych wciąż pamiętających ten czas. Albo po prostu wszystkich lubiących dobre komedie obyczajowe. Całość tutaj. Łukasz Wasilewski, Modny Pisarz: Wciąż jestem zachwycony „Giant Days”. Dziewczyny są niezmiennie bezgranicznie bezpretensjonalne, a ich przygody i absurdalne sposoby na radzenie sobie z przeciwnościami losu wywołują banana na mojej twarzy. Gdy brakuje im pieniędzy, nie wybierają najprostszego rozwiązania i kariery kelnerek. Zamiast tego postanawiają nakręcić film (a nawet dwa). Gdy szukają mieszkania, są gotowe zwiedzić każdą norę – przestraszone, ale dzielne. Miło chociaż myślami wrócić do czasów, gdy każda decyzja była jeszcze odwracalna. Ciąg dalszy tutaj.

ODRODZENIE #3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Paweł Ciołkiewicz, Esensja: „Odrodzenie” należy do tych serii, które wraz z każdym kolejnym tomem mogą się podobać coraz bardziej. Autorzy póki co nie starają się zaskakiwać czytelnika jakimiś szokującymi wyjaśnieniami powrotu odrodzonych. Zamiast tego stopniowo ujawniają naturę ich obecności pośród żywych i koncentrują się na stworzeniu porządnej, obyczajowej historii, w której to co najciekawsze, rozgrywa się na płaszczyźnie psychologicznej i socjologicznej.  Całość tutaj. Michał Chmielowiec, Skrzydła Gryfa: Odrodzenie nieustannie trzyma wysoki poziom, udowadniając, że skomplikowane historie można pisać z sensem, wynagradzając uwagę czytelnika inteligentnymi odpowiedziami. I choć jest to najprawdziwsza fantastyka, podczas lektury czuć, że wszystko w tym komiksie rozgrywa się na serio. Wiem, że do kompletnego rozwiązania zagadki zostało jeszcze kilka tomów, tym większe jest więc moje cierpienie, wynikające z nadmienionego we wstępie oczekiwania. Reszta tutaj.

PAPER GIRLS 3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Aleksandra Woźniak, Ostatnia Tawerna: Chociaż utkana z symbolicznych skrótów myślowych i popkulturowych migawek, Paper Girls to zgrabna opowieść o przyjaźni, dorastaniu i podejmowaniu odważnych decyzji. Łatwo dostrzec tu utarte wzorce i kalki z dobrze znanych szlagierów. Jakby Stephen King umówił się ze Stanley’em Kubrik’iem na oglądanie Klubu Winowajców przez kalejdoskop. Ciąg dalszy tutaj. Agnieszka Pietrzak, Reflektor: Wraz z rozwojem historii i nawarstwianiem się kolejnych czasowych pętli i poziomów, rozwijają się i zmieniają bohaterki. I to one są największą siłą tej opowieści. Można długo się rozwodzić nad zaletami serii – zarówno w warstwie fabularnej, jak i wizualnej (te kolory!) – ale to właśnie uważne, delikatne, rozumiejące przedstawienie nastoletnich dziewczyn wydaje mi się jej atutem najmocniejszym. Bo wciąż rzadkim. Reszta tutaj.

VEI (DODAJ DO KOSZYKA)

Alicja Podkalicka, Konwenty Południowe: Pierwszy tom „Vei” przedstawia historię starć wikingów i lodowych olbrzymów nieco inaczej niż spotyka się to obecnie z popkulturze, zdecydowanie gloryfikującej nordyckie bóstwa. Tu wszyscy, łącznie z bogami, a może przede wszystkim oni, mają wady i przywary, czyniące z nich kogoś na kształt ludzi – choć większych i nieśmiertelnych. To właśnie, jak też i postać Dala, zdecydowało o tym, że chętnie sięgnę po kolejny tom a ten ocenię jako dobry –zdecydowanie też liczę na to, że kontynuacja historii Vei pojawi się w niedługim czasie. Całość tutaj. Kinga Sołowiej, Menażeria: Komiks Elfgren i Johnssona skupia się głównie na relacjach między ludźmi i bogami, przy czym ci drudzy wykorzystują tych pierwszych w walce o własne terytorium i zachowanie władzy. Na dodatek jedna z boskich stron gra nieuczciwie, a druga – mimo świadomości takiej zagrywki –  i tak posyła swych wyznawców na rzeź. Vei jest pierwszą od stuleci, która (z pomocą boga obłudy) nie godzi się na bycie ofiarą. Pierwszy tom jej przygód odkrywa przed czytelnikiem nowe spojrzenie na mitologię nordycką. I pomimo że opowieść nie zaskakuje pod kątem fabularnym i zmierza do oczywistego zakończenia, to wykorzystane przez twórców narzędzia do osiągnięcia swego celu wydają się na tyle interesujące, że warto czekać na drugą część. Reszta tutaj.

ŚMIERĆ STALINA (DODAJ DO KOSZYKA)

OJPawello, Klub Miłośników Fantastyki Sagitta: Klimat budują: prosta kreska, kanciasta i dość realistyczna, budowa kadrów i plany przestrzenne oraz kolorystyka. Dominująca szarzyzna, zgniła zieleń i czerwień, brązy i czerń powodują narastanie nieprzyjemnych doznań obcowania z tamtą epoką. Epoką „nocy i mgły” w wersji budowniczych komunizmu dla wszystkich. Pojawiają się także sceny monumentalne i batalistyczne ale także są przykryte dawką zgnilizny ustroju i totalnej jego bezsensowności.  Kreska jest również momentami straszna, niczym z dobrego horroru. A jednak – jak wszędzie w ustrojach totalitarnych – ludzie chcą żyć, bawić się i chociaż udawać, że jest normalnie. I wciągnięci w bezlitosną machinę śmierci udaje się im zachować resztki godności. A my czytając nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ten nieprzyzwoity żart historii kosztował zbyt wiele istnień ludzkich… Polecam nie tylko miłośnikom historii! Ciąg dalszy tutaj. Małgorzata Chudziak, Egzaltowana: Muszę jednak ze zdziwieniem odnotować, że nawet jeżeli mi komiks nie sprawił wiele frajdy, to jest to jedyna pozycja w moich zbiorach, po którą dobrowolnie sięgnęła moja mama. Widząc tytuł i okładkę, zabrała się do lektury na długo, zanim ja to zrobiłam. Jeżeli więc nabyliście komiks, zapytajcie się swoich rodziców, czy nie mieliby na niego chęci – możecie miło się zaskoczyć. Całość tutaj.