Seria “Lastman” autorstwa Yvesa Balaka (scenariusz), Bastiena Vivesa (scenariusz i rysunki) oraz Michaëla Sanlaville’a (rysunki) to wybitna w swojej kategorii, nowa seria na polskim rynku, która w 2015 r. zgarnęła nagrodę 42. Festiwalu w Angouleme w kategorii najlepsza seria oraz Gran Guigini na włoskim festiwalu Lucca Comics and Games. To także jeden z największych francuskich hitów komiksowych ostatnich lat (100K sprzedanych egzemplarzy w Europie) zamknięty w 12 tomach (ostatni ukaże się w listopadzie 2019 r.), gdzie dominują mangowa ekspresja, europejska wrażliwość oraz szalona i nieprzewidywalna akcja rodem z amerykańskich blockbusterów.

“Lastman” opowiada o młodym Adrianie Velbie, który wraz tajemniczym przybyszem – Richardem Aldaną – milczącym twardzielem z, na oko, zupełnie innego świata, bierze udział w dorocznym królewskim turnieju sztuk walki. Przypadkowe spotkanie na zawsze odmieni losy obu bohaterów. Wyobraźcie sobie świat z serialu “Avatar: Legenda Aanga”, gdzie działa magia żywiołów, dorzućcie do tego trochę “Dragon Balla” z jego napompowanymi turniejami sztuk walki, a na sam koniec dodajcie wojownika w typie Bruce’a Lee, który czarów co prawda nie rozumie, ale ma niesamowitą krzepę i umiejętności dosłownie powalające z nóg. To też trochę gość w stylu Bezimiennego, bohatera granego przez Clinta Eastwooda, który ma swoją przeszłość i niejasny cel do zrealizowania, ale przy okazji urozmaica byt lokalnej społeczności. Gdzieś za rogiem czai się też wątek romantyczny, nie zabraknie też subtelnej erotyki czy motywu wkraczania w dorosłość.

Cała seria przesiąknięta jest miłością do popkultury. Balak i Vives wtłaczają w żyły swojej serii masę świetnych, z pozoru nieprzystających do siebie pomysłów, tworząc bardzo zgrabną, dynamiczną i oryginalną opowieść, którą wchłania się na jednym wdechu. Uważni czytelnicy z pewnością zauważą nawiązania do “Dragon Balla”, ale główny scenarzysta, Balak, wyjawił w jednym z wywiadów, że największy wpływ na “Lastmana” miały takie tytuły jak “Berserk” i “Fist of the North Star” - kultowe już mangi dla dorosłych czytelników.

Skok na inne media

“Lastman” stał się na tyle popularny, że szybko przeobraził się we franczyzę. W 2016 r., dzięki crowdfundingowej kampanii na Kickstarterze, ufundowano 26-odcinkowy serial animowany pod tym samym tytułem, wyświetlany we francuskiej telewizji i serwisach vod, a ostatecznie dostępny na DVD i we francuskim oddziale Netflixa (Przy okazji. Możecie słać petycję do polskiego Netflixa z prośbą o udostępnienie tej serii w naszej lokalizacji. O tutaj.). Serial jest prequelem do komiksu, opowiada zupełnie nową historię i skupia się na młodości Richarda Aldany. W czerwcu 2019 r. ogłoszono, że trwają prace nad drugim sezonem tej animacji, która otrzymała nazwę “Lastman, l'onde de choc”.

W tym samym roku studio Piranaking wydało grę “Lastfight”, arkadową bijatykę 3D bazującą na fabule i stylach walki z “Lastmana”, przeznaczoną na PC, Xbox i PS4. W serwisie Steam, gdzie jest wciąż dostępna uzyskała średnią ocenę 77% z 57 recenzji. Jeśli macie ochotę odpalić tego przyjemnego, tęczowego akcyjniaka, ostrzegamy, że gra nie obsługuje języka polskiego.

“Lastman” doczekał się nawet własnego magazynu prasowego, „Sexy Sirene”. Co prawda ukazał się tylko jeden numer, niemniej z pewnością był gratką dla fanów, zawierał bowiem obszerne wywiady z twórcami, bogaty opis świata i technikaliów oraz ilustracje w stylu pin-up.

W styczniu 2018 r. na rynku francuskim pojawił się album “Lastman Stories - Soir de match” będący spin-offem rozgrywającym się między główną serią komiksową a serialem tv. Za jego scenariusz tym razem odpowiadał Alexis Bacci i Bastien Vives. Ten ostatni w całości przejął też rolę rysownika. One-shot skupia się na “H”, jednym z bohaterów pobocznych komiksu. W 2019 r. podczas francuskiego Japan Expo album zdobył nagrodę Daruma w kategorii najlepsza manga międzynarodowa. Autorzy zapowiadają, że istnieją szanse na inne tego typu komiksowe projekty poszerzające uniwersum “Lastmana”.

Proces twórczy

O tym jak powstawała seria “Lastman” można odrobinę dowiedzieć się z “Pamiętnika ekipy produkcyjnej”, który zamieszczany jest na końcu każdego tomu serii. Jednak ten humorystyczny przewodnik bardziej skupia się na metodach i codziennej pracy aniżeli na samej genezie. A ta jest wielka i prosta jak samo życie.

Bastien Vives i Balak poznali się w 2003 r. za pośrednictwem czatu Catsuka poświęconemu japońskiej popkulturze, gdzie godzinami rozmawiali o komiksach, anime i innych geekowych zainteresowaniach. Później trafili do tej samej szkoły artystycznej w Paryżu, Gobelins, gdzie poznali Michaëla Sanlaville. Po latach, gdy ich ścieżki zawodowe się rozeszły, Vives przedstawił kolegom pomysł na komiks, który zawierałby wszystko co ich fascynuje, komiks pełen wpadających w ucho one-linerów, wspaniałych przygód w epickim, mangowym stylu, bohaterów większych niż życie i równie wielkich biustów.

Plan był taki aby tę historię tworzyć metodą twórców japońskich: dwadzieścia stron co tydzień, a docelowo trzy dwustustronicowe albumy w formacie tankōbon rocznie. Założenie udało się w pełni zrealizować przynajmniej przez pierwsze trzy lata, kiedy to twórcy wypuścili aż dziewięć tomów (w latach 2013-2016). Trzy ostatnie ukazały się w rocznych odstępach.

Twórcy nie tworzyli serii w klasyczny sposób, czyli pisali scenariusz, a następnie go ilustrowali. Balak wspólny proces twórczy nazywał “spokojnym chaosem”, a wyglądał on mniej więcej tak: Vives przedkładał pomysły na najbliższe piętnaście, dwadzieścia stron, które były omawiane w trakcie kilku wspólnych posiedzeń, zmieniane i “pimpowane”. Następnie Balak, na papierze toaletowym, tworzył szybkie szkice scenariusza i storyboardy, budował dialogi i nowe sceny. W poniedziałki dyskutowano o kolejnych dwudziestu stronach, a Vives i Sanlaville rysowali poprzednie dwadzieścia - każdy po dziesięć stron. I mimo, że ich style są różne, podobnie jak metody pracy, przejść pomiędzy nimi w ogóle nie widać. Cały proces był dość wyczerpujący, ale sprawiał, że pomysły były wciąż świeże co motywowało twórców do dalszego działania.

Tę właśnie świeżość, nieprzewidywalność oraz dobrą zabawę da się wyczuć w trakcie czytania “Lastmana”, co docenili nie tylko czytelnicy we Francji ale i wydawcy oraz odbiorcy w Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Korei Południowej, USA, a także Polsce. W samej Francji pierwszy i drugi tom doczekały się aż siedmiu wznowień, a w przypadku pozostałych tomów średnia wynosi cztery wznowienia na tom.

Txt: Paweł Deptuch