HEAVY LIQUID (SPRAWDŹ)

Tomasz Drozdowski, Movies Room: Heavy Liquid to miejska, narkotyczna historia, ale przy tym nietopiąca czytelnika w psychodelii i nastroju, który zrozumie tylko kwasowy podróżnik. S jest bohaterem intrygującym i chciałoby się poznać dalsze jego losy, ale zamknięta forma opowieści nie pozostawia palącego niedosytu. Wydaje się być on dzieckiem ewolucji wielkich miast, prorokiem ery przyszłości. Wprawdzie przyszłości czającej się tuż za rogiem, ale to tylko bardziej wzmacnia siłę tego komiksu.

Maciej Baraniak, Poinformowani: Heavy Liquid to nie jest pozycja łatwa ani przyjemna. Jeśli już jednak ktoś ma ochotę ubrudzić sobie ręce, aby zagłębić się w narkotyczny świat, bez potrzeby narażania swojego zdrowia, to ten tytuł będzie idealny. Mi po lekturze została masa przemyśleń i jestem pewien, że jeszcze przez kilka tygodni będę miał je w głowie. Jeśli to kogoś nie przekona, to nie wiem już co by mogło.

 

MASKA #2 (SPRAWDŹ)


Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: W komiksowej “Masce”, już w drugim jej tomie jak w soczewce odbijają się plusy i minusy oryginalnych pomysłów, które z czasem podlegają nadmiernej eksploatacji. Bo jest przecież tak – wymyśliliśmy coś ekstra, ludzie to pokochali, trzeba rozwijać to uniwersum i przy okazji zbijać kasę. Albo na odwrót, trzeba zbijać kasę i przy okazji rozwijać to uniwersum. To czego doświadcza w ostatnich latach uniwersum Hellboya, w “Masce” mamy w skali mikro.

Marek Adamkiewicz, Szortal: Drugi zbiorczy tom „Maski” jest dokładnie taki, jakiego można się było spodziewać. To świetna, bezkompromisowa zabawa, pełna akcji i przemocy. Szczęśliwie jednak twórcy opierają swoje opowieści nie tylko na tej akcyjności. Mamy tu szczyptę poważniejszej tematyki, a to urozmaica oblicze tego komiksu.

 

SWEET PAPRIKA #1 (SPRAWDŹ)

Dominika Malecka, Paradoks: Jeśli lubicie pikantne, pieprzne historyjki o humorystycznym zabarwieniu to Sweet Paprika powinna przypaść wam do gustu. Warto dać szansę kolejnej pozycji Mirki Andolfo, która na naszym rynku ma coraz bardziej ugruntowaną pozycję.

 

COŚ ZABIJA DZIECIAKI #4 (SPRAWDŹ)


Gniazdo Szeptunów: Jest "mniej", a solidniej. I chociaż nie ma tu już tego lubianego przeze mnie klimatu małej mieściny, "Coś zabija dzieciaki" posiada już własny, wyrobiony styl. Bardzo czekam na kontynuację. Teraz seria może iść w dowolną fabularną stronę.

Marcin Knyszyński, Esensja: Lubię tę historię, lubię ten klimat i oceniam prawdopodobnie wyżej, niż na to zasługuje – dlatego też polecam ją głównie fanom grozy w komiksie. I to nie każdej – raczej tej pulpowej, świadomie wykorzystującej dorobek gatunku i mrugającej (w przerwach między straszeniem) do czytelnika.

 

DNI PIASKU (SPRAWDŹ)

Jarosław Kowal, Soundrive: Holenderska autorka zdołała utrzymać "Dni piasku" w idealnej równowadze pomiędzy powieścią realistyczną, dokumentem obrazującym kataklizm a historią o szukaniu tożsamości, którą udaje się wyłuskać spod grubej warstwy oczekiwań społecznych po skonfrontowaniu z życiem u podstaw, gdzie najcenniejsze i jedyne wartości to rodzina oraz zdrowie. Jeden wątek dopełnia drugi, a treść dopełniają fascynujące rysunki połączone kadrami narzucającymi niespieszne, sprzyjające kontemplacji tempo. Od pierwszej do ostatniej strony zachwycające dzieło, które na długo pozostaje w pamięci.

Krzysztof Ryszard Wojciechowski, Rękopis znaleziony w Arkham: Pisząc ten tekst otworzyłem swój plik-notatnik, w którym wypisuję najlepsze twory kultury, z jakimi zetknąłem się w tym roku. „Dni Piasku” zostały tam dopisane obok „Pięknej” i „Silver Surfer: Czarny”. Wszystkie trzy pozycje są olśniewające graficznie, ale to „Dni Piasku”, mimo iż europejskie, w rodowodzie mają w sobie to coś, o co w Eisnerowszczyźnie chodzi. Aimee De Jongh, mimo pewnej prostoty swej wypowiedzi, rozumie język komiksu jak mało który twórca. Chcę mieć ten album w kolekcji. Prawdopodobnie Wy też chcecie.

 

DEADLY CLASS #8 (SPRAWDŹ)

Marek Adamkiewicz, Szortal: Ósmy już tom „Deadly Class” nie przynosi wielu zaskoczeń – seria trzyma bardzo wysoki poziom, co więcej, zarówno Remender, jak i Craig nadal mają na nią pomysł i mimo na pozór podobnego co album stylu prowadzenia opowieści nie stoją w miejscu. Drobne innowacje, smaczki, słowne gierki – to wszystko sprawia, że nie sposób mówić o jakiejkolwiek stagnacji. Pamiętajmy przy tym o liczbie wydanych dotąd zeszytów i albumów zbiorczych – tak wysoka forma jest w tym kontekście tym bardziej godna podziwu.

 

FEAR AGENT #4 (SPRAWDŹ)

Mechaniczna Kulturacja: Przygody Heatha Hustona to kawał niezobowiązującej rozrywki na wysokim poziomie. Tom czwarty trzyma w napięciu mimo, że wiemy jak skończą się przygody ostatniego Agenta Strachu. To nadal jest niesamowita mieszanka testosteronu, masy mięśniowej i bezkompromisowego podejścia do wielu spraw. Do tych historii można wracać wiele razy i na pewno nigdy się nie znudzą, a wszystko to w oparach kina klasy B z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdzie wszystkie chwyty były dozwolone.

 

RAZ & NA ZAWSZE #1 (SPRAWDŹ)

Andrzej Ciszewski, ArtPapier: Pierwsza odsłona serii „Raz & na zawsze” to smakowity kąsek dla miłośników opowieści z powodzeniem łączących w sobie pierwiastek przygody, fantasy i horroru.