GOON, TOM 4 (SPRAWDŹ)

Janusz Samborski, BETONiarka: Śmiem twierdzić, że póki co to tom 4 jest najlepszym z całej serii The Goon. W historiach zawartych w tym albumie da się odczuć że Powell wspiął się na wyżyny swojej kreatywności dostarczając komiks, który usatysfakcjonuje nawet najbardziej wybrednych czytelników. Ciąg dalszy tutaj.

Damian Drabik, Mechaniczna Kulturacja: The Goon nie jest komiksem dla każdego, ale to już pewnie wiecie, jeśli mieliście w ręku poprzednie tomy. Jeśli jednak polubiliście Zbira, Non Stop Comics znów odda w Wasze ręce pokaźne tomiszcze z całą masą dodatków, wieloma głupawymi historyjkami pełnymi niepoprawnych żartów i przemocy oraz kilkoma niepokojącymi i przygnębiającymi opowieściami, po których zdecydowanie nie będzie Wam do śmiechu. Powell znów serwuje cały wachlarz emocji, gatunków, czy wizualnych stylów. Dobra zabawa gwarantowana. Całość tutaj.

 

TOKYO GHOST (SPRAWDŹ)

Józek Śliwiński, gameplay: "Tokyo Ghost" to zjawiskowo narysowany i pięknie wydany cyberpunk. Dobrych komiksów w tym nurcie (zwłaszcza poza Japonią) nie ma wiele. Tym bardziej zrealizowanych z takim rozmachem i dopracowaniem. Fanów nurtu na pewno nie rozczaruje, a tych po premierze "Cyberpunk 2077" na pewno nie zabraknie. Reszta tutaj.

Fatk24: Polscy wydawcy tego komiksu, NonStopComics, w materiałach prasowych napisali, że to "„aż dziwne, że ten komiks nie ukazał się w Polsce wcześniej"”. Cóż, wiadomo, że wydawcy zawsze zachwalają swój produkt i przy czytaniu ich opisów nigdy nie zaszkodzi odrobina krytycyzmu. Niemniej zgadzam się z ich uwagą. Podejrzewam też, że polska premiera "Tokyo Ghost" nie przypadkiem zbiegła się z premierą gry "Cyberpunk 2077". Na ironię losu zasługuje zatem fakt, że zapowiadana od lat gra okazała się niewypałem (z powodu swoich błędów) a tymczasem towarzyszące jej premierze wydarzenia są tak zaskakująco ciekawe jak "Tokyo Ghost"! Ciąg dalszy tutaj.

 

PATRIA (SPRAWDŹ)

Łukasz Łęcki, Nerdheim: Patria przedstawia sobą dużo smutku i emocjonalnego kalectwa. Niesie też nieco potrzebnej nadziei w to, że przeszłość, nawet tę wypełnioną przemocą i utratą, można rozliczyć. Nie łudźmy się jednak, że da się to zrobić przy użyciu jakiegokolwiek nacisku. Całość tutaj.

 

DNI, KTÓRYCH NIE ZNAMY (SPRAWDŹ)

Andrzej Ciszewski, ArtPapier: Zamknięte w twardej oprawie, okraszone smakowitymi studiami postaci „Dni, których nie znamy” to zarazem nietuzinkowa, obfitująca w fabularne twisty love story, jak i uniwersalna w swej wymowie opowieść o poszukiwaniu straconego czasu (cytując klasyka) oraz o pragnieniu egzystencjalnego spełnienia. Naprawdę zacna pozycja, w dodatku urzekająca niebanalną urodą wizualną. Reszta tutaj.

Damian Maksymowicz, Paradoks: Tytuł „Dni, których nie znamy” był dla mnie do tej pory tożsamy z ponadczasowym przebojem muzycznym Marka Grechuty. Teraz będzie również kojarzył się z jednym z najlepszych komiksów wydanych w 2020 roku w Polsce. Brawa Non Stop Comics, poproszę o więcej takich niespodziewanych perełek. Ciąg dalszy tutaj.

 

RESZTA ŚWIATA #3 (SPRAWDŹ)

Fakt 24: Musicie się przygotować na zaskakujący zwrot akcji dotyczący losów Marie, matki Hugo i Julesa. Co się z nią stało? Cóż, tego wam oczywiście zdradzić nie mogę, ale... ostatnie strony sprawiły, że zacząłem się poważnie zastanawiać nad ściągnięciem czwartego tomu tej historii w języku angielskim. Całość tutaj.

Jagoda Wochlik, Szortal: Uważam, że „Reszta świata” to dobra i wartościowa seria, która zasługuje na zainteresowanie. Być może nie jest to najlepsza historia na obecny czas, a być może doskonała właśnie na teraz? Jest mocna, szczera i prawdziwa, niekoniecznie jednak przyjemna w odbiorze. Reszta tutaj.

 

CODA #3 (SPRAWDŹ)

Po drugiej stronie okładki: Ostatni tom „Cody” zakończył fantastyczną przygodę białowłosego barda i jego... dość specyficznego konia. Całość czytało mi się naprawdę szybko i przyjemnie i mam wrażenie, że nadejdzie czas, kiedy wrócę do tej historii. Zakończenie jest satysfakcjonujące i zadowalające, a momentami to, jak Spurrier pokierował bohaterami i ich losami naprawdę zaskakuje. Ciąg dalszy tutaj.

Jarosław Kowal, Soundrive: Jeżeli spojrzeć na okładki tej serii, jeżeli nawet zlustrować kilka rozdziałów, można dojść do konkluzji, że to po prostu kolejne potyczki ludzi, elfów, orków, czarownic i całej tej bandy ze schematycznego bestiariusza; że smoki znowu wyginęły i stały się legendami; że groźba zagłady świata splata się z burzliwym wątkiem romantycznym; że to wszystko widzieliście już dziesiątki razy. Wystarczy jednak wgryźć się w treść, by odkryć, że "Coda" nie jest skierowana wyłącznie do czytelników i czytelniczek, którzy na Tolkienie i Sapkowskim zjedli zęby, a ostatecznie cała ta znajoma otoczka jest dodatkiem do fascynującej, uniwersalnej opowieści o ludzkich słabościach i namiętnościach. W dodatku całość zamyka się w trzech tomach, około trzystu stronach, więc nie ma wymówek - to komiks, który obowiązkowo powinniście mieć na regałach. Całość tutaj.

 

DIE #1 (SPRAWDŹ)

Tymoteusz Wronka, Naekranie: Die, przynajmniej po pierwszym tomie, jawi się jako mocna i oryginalna opowieść fantasy, która wychodzi od znanych schematów, ale podąża we własnym kierunku. Na finałową ocenę tego projektu trzeba jeszcze poczekać, ale na razie Gillen i spółka narobili apetytu. Na razie Die jawi się jako Jumanji na sterydach. Reszta tutaj.