DIE #2 (SPRAWDŹ)

Tomasz Drozdowski, Movies Room: Die pokazuje, jaką przewagę ma Image nad konkurencją. Marvel i DC po prostu nie mogą pozwolić sobie na tak oryginalny tytuł, kisząc się w swoich mega-uniwersach. Nieudane próby wskrzeszenia Vertigo pod wieloma nazwami idą opornie, gdy tymczasem mniejszy wydawca daje światu prawdziwe perełki i to bez próby budowy jednolitego świata. Fantastyka jest przez Gillena używana jako środek do głębszych tematów, dramatycznych i emocjonalnych, dalece wykraczających poza to, co kojarzyć się może z lochami i smokami. Ciąg dalszy tutaj.

Krzysztof Tymczyński, Image Comics Journal: ”Die” jest tytułem na tyle mocno sprofilowanym pod czytelników mocno lubujących się w papierowych systemach RPG, iż pewne rzeczy pojawiające się w komiksie mogą być nieco hermetyczne dla tak zwanego ”niedzielnego czytelnika”. Sądzę, że jednak warto podkreślić, iż choćby minimalna znajomość podstaw tej jak najbardziej godnej polecenia (a naprawdę długo się wzbraniałem) zabawy tylko pomaga w lekturze. Reszta tutaj.

 

MERCY 2 (SPRAWDŹ)

Kulturalnie zażenowani: Lubię kreskę tej autorki, więc lektura nie dość, że zaspokoiła mnie pod kątem fabularnym, to zdecydowanie dopieściła mój zmysł wzroku. Jeśli lubicie połączenie horroru z westernem, to zdecydowanie sięgnijcie po tę pozycję. Całość tutaj.

ODYSEJA HAKIMA #3 (SPRAWDŹ)

Maciej Baraniak, Poinformowani: Ostatecznie otrzymaliśmy po prostu genialny komiks. Prosty, życiowy i szczery, dokładnie taki jaki chciał być. Można się przy nim wzruszyć, zapewne wielu zrobi sobie pod jego wpływem rachunek sumienia, natomiast dla mnie jest to piękna opowieść o człowieku, który zwyczajnie zrobił wszystko, by zapewnić godne warunki życia dla rodziny. Ciąg dalszy tutaj.

Michał Lipka, Książkarnia: To po prostu dramat człowieka i o człowieku. Może nie tak uniwersalny, jak niektóre podobne opowieści, ale jeśli odrzecie go z uchodźczej tematyki, znajdziecie tu bardzo wiele bliskich każdemu z nas rzeczy. Dlatego zachęcam do poznania serii – jest tego warta – i wyrobienia sobie o niej zdania. Reszta tutaj.

 

MONSTRESSA #5 (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: Prawdziwą siłą cyklu pozostają jednak doskonałe ilustracje. Kreska z jednej strony jest dość uproszczona, ale pozostaje realistyczna, bogata w detale i dopracowana. Świetnie dobrany kolor, balansujący na krawędzi klasyki i współczesności, pomaga budować wyśmienity klimat, a czasem podkreśla dynamikę opowieści. Całość tutaj.

Dagmara Trembicka, Movies Room: Piąty tom nie zawodzi. Przyspieszenie akcji wyszło historii na dobre, rysunki, chociaż nie na tak wysokim poziomie jak kiedyś, nadal niesamowicie cieszą oko, a całość zadowoli każdego fana fantastyki i rozbudowanych fabuł. Nie widać jeszcze na horyzoncie żadnych konkluzji licznych wątków, ale nie szkodzi; pośpiech w ich domykaniu mógłby tylko zepsuć tę historię. Monstressa ponownie cieszy – zdecydowanie warto przeczytać. Ciąg dalszy tutaj.

 

LASTMAN #5 (SPRAWDŹ)

Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Tak właśnie trzeba pisać rozrywkowe komiksy – czarować, zaskakiwać, rozbudowywać, a przy okazji pędzić z fabułą na złamanie karku. Fajnie byłoby przeczytać “LastMana” już w komplecie, ale samo oczekiwanie na kolejne tomy tej opowieści ma też swój urok i za każdym razem zapewnia mnóstwo przyjemności. Miejmy nadzieję, że to się nie zmieni. Reszta tutaj.

Piotr Gołębiewski, Esensja: Tom piąty „LasMan” nie zawodzi, wciąż dostarczając ekscytujących wrażeń. Tradycyjnie już nie mogę doczekać się kontynuacji, zastanawiając się, jakie to nowe niespodzianki szykują dla nas autorzy. Na razie udaje im się utrzymać równy, wysoki poziom. Oby tak dalej! Całość tutaj.

Marcin Chudoba, Paradoks: Od niepozornego komiksu mocno inspirowanego mangami, przez postapokaliptyczne klimaty, do historii łączącej filmy akcji z narracjami o charakterze mitycznym – tak na chwilę obecną można opisać drogę rozwoju, którą przeszedł LastMan. Jego twórcy doskonale spajają popkulturowe klisze, sprawiając, że omawianą publikację czyta się z wielkim zainteresowaniem, a na nudę z pewnością nie można narzekać. Ciąg dalszy tutaj.

 

NASZE POTYCZKI ZE ZŁEM (SPRAWDŹ)

Marcin Martyniuk, Game Exe: To lekki album miksujący motywy grozy w taki sposób, by wywoływały one jak najszerszy uśmiech na twarzach czytelników. I taki efekt udaje się twórcom uzyskać w wielu momentach, chociaż czytelność czasami pozostawia wiele do życzenia, na czym właśnie humor sytuacyjny traci najwięcej. Tak czy inaczej, jeśli podśmiechiwanie się z wiktoriańskiej grozy brzmi dla was zachęcająco, to "Nasze potyczki ze złem" powinny trafić w wasze gusta. Reszta tutaj.

Jarosław Kowal, Soundrive: Autor tworzy przygody Meinhardta i Knoxa przede wszystkim dla siebie, daje upust inspiracjom, których nie mógł umieścić nigdzie indziej, zbiera je w proste, ale rozrywkowe historyjki ubrane w ilustracje przypominające te z książkowych wydań baśni dla najmłodszych. Żeby docenić tak dziwaczną pozycję, trzeba wykazać się zbieżną sentymentalnością - wówczas zarówno "Nasze potyczki ze złem", jak i "Pan Higgins wraca do domu" (oraz dopiero co wydane w Stanach "Falconspeare") okażą się wspaniałą przygodą na miarę kreskówek z sobotnich przedpołudni. Całość tutaj.