WEATHERMAN, TOM 1 (SPRAWDŹ)

Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Bardziej niż na odległą w czasie futurospekcję “Weatherman” wygląda na odcinek “Black Mirror” tyle że podany na totalnej, twórczej adrenalinie. To wizja, w której mimo postępu ludzkość cofa się w intelektualnym rozwoju, co możemy zaobserwować rozglądając się na boki w naszej rzeczywistości, bądź po prostu zaglądając do niezastąpionego pod tym względem Internetu. Ciąg dalszy tutaj.

Małgorzata Chudziak, Egzaltowana: Weatherman tom 1 to bez wątpienia pozycja godna uwagi. Podczas lektury nie mogłam narzekać na nudę! Do tego bardzo ciekawie skonstruowany główny bohater: wydaje się lekko aroganckim lekkoduchem, który dziarską miną przykrywa swoje zmartwienia. Jak zagrzebane w jego umyśle wspomnienia na niego wpłyną? Bardzo chętnie sprawdzę w kolejnym albumie, po który na pewno sięgnę. Reszta tutaj.

Marcin Knyszyński, Esensja: „The Weatherman” to nieustająca przygoda i akcja nie pozwalająca na zatrzymanie choćby na chwilę. To niesamowite tempo nie zubaża jednak samej fabuły. Jody LeHeup zadbał o to, abyśmy byli ciągle zaskakiwani i w całym tym natłoku wrażeń nie doznali wrażenia wtórności. Tu nie ma niepotrzebnych fabularnych wypełniaczy, nie ma żadnego zbędnego fragmentu – a przecież „The Weatherman” jest komiksem niezwykle prostym narracyjnie i fabularnie. I oczywiście nie samą akcją stoi – LeHeup porusza też tematy poważniejsze. Całość tutaj.

 

COŚ ZABIJA DZIECIAKI, TOM 2 (SPRAWDŹ)

Radosław Frosztęga, PopKulturowy Kociołek: Coś zabija dzieciaki #2 jest więc doskonałą kontynuacją świetnie zapowiadającej się serii, która ma szanse zawojować rynek i zapewnić miłośnikom horrorów sporo dobrej rozrywki. Ciąg dalszy tutaj.

 

ISOLA #1 (SPRAWDŹ)

Agnieszka Czoska, Nerdheim: To nie jest epickie, heroiczne fantasy. Bohaterowie są często zagubieni, podejmują kontrowersyjne wybory, może nawet popełniają głupstwa. Możemy wierzyć, że, jak to w baśni, jest misja i droga, które mają sens i cel. Czy tak jest w Isoli? Niekoniecznie. Komiks powoli oducza czytelnika schematów, w których chciałoby się go osadzić. Robi to między innymi dzięki achronologicznej narracji, ale nawet rozwiązania fabularne podane w oczekiwanej kolejności mogą was zaskoczyć. Reszta tutaj.

Skrzydła Gryfa: Dzieło Fletchera i Kerschela z powodzeniem przemówi do odbiorców ceniących sobie dobrze zaplanowane historie, utrzymane w nieco tajemniczej i poetyckiej aurze. Takie, w których mamy czas nacieszyć się światem, w jakim rozgrywają się przygody bohaterów, stopniowo wsiąkając w atmosferę i strukturę zaprezentowanej treści. Całość tutaj.

 

DEADLY CLASS #5 (SPRAWDŹ)

Marek Adamkiewicz, Szortal: Przed premierą pierwszego tomu „Deadly Class” nie był to komiks, na który szczególnie czekałem, jednak na wysokości piątego albumu zbiorczego jestem już fanem tej serii. To jak na łamach kolejnych woluminów Remender prowadzi tę historię powoduje, że ręce same składają się do oklasków. „Karuzela” dowodzi, że mamy do czynienia z cyklem, który co roku będzie wymieniany w podsumowaniach na najlepsze wydane w Polsce komiksy. Z niecierpliwością wyglądam premiery kolejnej części tej pasjonującej, niebanalnej opowieści. Ciąg dalszy tutaj.

Janusz Samborski, BETONiarka: Deadly Class – #5 – 1988 Karuzela jest świetną odsłoną świetnej serii. Dramat, humor, akcja, romans – to wszystko jest zawarte w tych 128 stronach komiksu, który tylko czeka aż się po niego sięgnie. A naprawdę warto! Reszta tutaj.

 

CHRONONAUCI (SPRAWDŹ)

Patryk Głażewski, Arytmia: Chrononauci: Szok przyszłości wypada nieco gorzej od poprzednika, ale wciąż w wielu miejscach stanowi szaloną zabawę. Bohaterowie dalej pozostają tacy sami, z kochającym ryzyko Dannym na czele, a Millar nadal potrafi bawić się schematami, choć w mniejszym stopniu. Pozostaje mieć nadzieję, że po skokach w przeszłość i przyszłość po raz kolejny spotkamy się z bohaterami już wkrótce. tutaj.

 

TOKYO GHOST (SPRAWDŹ)

 

DEATH OR GLORY #1 (SPRAWDŹ)

Adam Waskiewicz, Poltergeist: Death or Glory nie udaje, że jest czymś więcej niż zabawą, pełną akcji rozrywką, historią świadomie niewiarygodną, celowo przejaskrawioną, komiksowym odpowiednikiem filmowych produkcji z gatunku "zabili go i uciekł”. Osoby szukające wciągającej, wartkiej fabuły, niesilącej się na głębszą refleksję i bez pretensji do stawiania diagnoz o stanie świata, z powodzeniem mogą sięgnąć po pracę duetu Remender-Bengal, w żadnym razie nie powinny czuć się rozczarowane. Ciąg dalszy tutaj.

 

PERRAMUS (SPRAWDŹ)

Marcin Martyniuk, Game Exe: "Perramus" to komiks nietuzinkowy, do którego z pewnością jeszcze wrócę, choć nie mam złudzeń – nawet przy drugim lub trzecim podejściu nie uda mi się odczytać wszelkich niuansów i odniesień, jakich autorzy nie poskąpili w tym opasłym tomiszczu. Równocześnie nie jest to pozycja dla wszystkich – podejrzewam, że niejedna osoba odbije się od dzieła Sasturaina i Brecci po kilkunastu lub kilkudziesięciu stronach, zważywszy na silne zakotwiczenie w społeczno–politycznej rzeczywistości Argentyny lat 80. XX wieku. Z drugiej strony to pozycja na tyle niecodzienna, że warto dać jej szansę, nawet jeśli na ogół nie po drodze nam z polityczną groteską. Reszta tutaj.