TOKYO GHOST (SPRAWDŹ)

Tomasz Drozdowski, Movies Room: Fala cyberpunkowych produktów pod wpływem wciąż nadchodzącej gry CD Projekt RED jest coraz większa i niesie ze sobą rzeczy mniej i bardziej wartościowe. Tokyo Ghost należy zdecydowanie do ekstraklasy gatunku. W całej swej feerii barw porusza mnogość zagadnień. Trochę tu rozważań na temat środowiska, ale bez skomlenia i ckliwości. Sporo o uzależnieniu od rozrywek, a zwłaszcza sieci i o tym, co ze sobą niesie. Remender krytykuje też polityków i opresyjną władzę, wcale nie kadząc przy tym uciskanemu ludowi. Słowem – forma i treść idą w parze. Całość tutaj.

 

DNI, KTÓRYCH NIE ZNAMY (SPRAWDŹ)

Iluzyt: Bez dwóch zdań jest to świetna powieść graficzna, jeden z najlepszych komiksów psychologiczno-obyczajowo-fantastycznych, jakie przyszło mi czytać. Nie mogłem się oderwać od lektury. Jestem zachwycony i polecam bez zastanowienia. Reszta tutaj.

Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Jeden pomysł i jego dwie strony medalu wystarczyły, aby powstało dzieło poruszające i trafiające do nas zarówno w podstawowej warstwie fabularnej, jak i tej metaforycznej, która wcale nie jest głęboko ukryta. Kluczem była tu prostota opartego na artystycznym dualizmie pomysłu, podobnie jak kiedyś choćby w “Dziecku Rosemary” Polańskiego, które można było traktować i jako horror, i jako metaforyczny zapis niepokojów przyszłej matki. Ten rodzaj estetycznej symetrii zagrał w “Dniach, których nie znamy” perfekcyjnie, obnażając całą grozę naszego codziennego życia porwanego przez bezlitosny wir dorosłości. Ciąg dalszy tutaj.

Łukasz Szczygło, Zagrano: Jeżeli chcecie sięgnąć po dzieło Timothégo Le Bouchera, aby przekonać się, że komiksy mogą być naprawdę ambitnym dziełem, będziecie zadowoleni. W tym momencie muszę podziękować wydawnictwu Non Stop Comics za to, że wydali tak wspaniały komiks – i dzięki temu zrewolucjonizowałem swój ogląd na tę formę przekazu. Całość tutaj.

 

PATRIA (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: Prace Toniego Fejzuli to kawał dobrej roboty, która jest i prosta, i realistyczna. Życiowa, nastrojowa, ale i odpowiednio urzekająca wizualnie. Świetnie przy tym wydana, pod każdym względem prezentuje się bardzo atrakcyjnie i znakomicie wygląd na półce. W efekcie w ręce ambitnych czytelników trafia piękny, warty poznania album. Album dojrzały i robiący duże wrażenie. Reszta tutaj.

 

GOON, TOM 4 (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: Na stronach „The Goon” jest krwawo, jest zabawnie – choć humor to nie dla wszystkich, a już na pewno nie dla wrażliwych, bo czarny, mroczny, brutalny wręcz – akcja toczy się szybko, a całość ma rewelacyjny klimat. Bo „Zbir” to nie tylko lejąca się krew i wszelkiej maści urazy, nie pastisz gatunkowy i zabawa ulubionymi przez autora elementami, ale też i wyśmienicie nakreślony klimat. Ciąg dalszy tutaj.

 

PORCELANA #2 (SPRAWDŹ)

 

LASTMAN #4 (SPRAWDŹ)

 

PERRAMUS (SPRAWDŹ)

Marcin Knyszyński, Esensja: Rzeczywistość, przedstawiona w komiksie jest mocno odkształcona, przedstawiona za pomocą artystycznych narzędzi obydwu twórców – jest oniryczna, groteskowa i bardzo „rozedrgana”. Bardzo trudno rozpoznać, co jest rzeczywiste, co urojone a także co dosłowne a co symboliczne. Dołóżmy do tego całe mnóstwo autorskich odniesień i nawiązań – do własnej biografii, ówczesnej sytuacji w Ameryce Południowej i na świecie, popkultury, historii i całej kultury iberoamerykańskiej. (...) Jednocześnie jest tak, że mimo tej całej złożoności potrafimy jednak wczuć się w historię Perramusa i jego towarzyszy – na takim zupełnie podstawowym, intuicyjnym poziomie. Całość tutaj.

 

DEATH OR GLORY #1 (SPRAWDŹ)

Tomasz Kuzia, FAKT24: Sam komiks osadzony jest w klimatach takich filmów jak "Szybcy i wściekli", "Konwój" czy "Mistrz kierownicy ucieka", tyle że z dziewczyną w roli głównej. Jak już pisałem, jest bardzo dynamiczny w warstwie wizualnej, ale jeśli chodzi o fabułę wymaga małego dopalenia. Na szczęście jest na to jeszcze czas. Rick Remender to sprawny autor i mam nadzieję, że w kolejnym tomie swojej autorskiej serii dokona kilku zaskakujących zwrotów akcji. Ale... nawet i bez tego, chętnie sięgnę po dalszy ciąg tej historii. Chociażby tylko po to, by nacieszyć oczy kolejnymi graficznymi popisami Bengala. Reszta tutaj.

 

MERCY #1 (SPRAWDŹ)

Alicja Podkalicka, Konwenty Południowe: Widziałam już porównanie „Mercy” do takich tytułów serialowych, jak „Penny Dreadful” i „Alienista”. Zdecydowanie mają pewne wspólne smaczki, zwłaszcza jeśli chodzi o wiktoriański horror „Penny Dreadful” i jego nawiedzoną bohaterkę. Dla wielbicieli tych klimatów „Mercy” powinna być pozycją obowiązkową – ale nie tylko dlatego warto ją przeczytać. Ciąg dalszy tutaj.