COŚ ZABIJA DZIECIAKI #1 (SPRAWDŹ)

Jan Sławiński, Anonimowy Grzybiarz:Coś zabija dzieciaki” to historia z potencjałem. Czy zostanie on w pełni wykorzystany – pokażą kolejne tomy. Pierwszy album z serii spełnia swoją rolę: wprowadza w świat, budzi ciekawość i kończ się cliffhangerem, który może nie jest specjalnie szokujący, ale sprawia, że chce się czytać dalej. Ciąg dalszy tutaj.

Janusz Samborski, BETONiarka: Coś zabija dzieciaki zapowiada się być ekscytującą serią, która powinna zwrócić na siebie uwagę fanów horrorów i slasherów. Metodyczne tempo i perfekcyjne efekty wizualne zaostrzają apetyt czytelnikowi, który z niecierpliwością będzie wyczekiwał kolejnego tomu. Ja już czekam. Całość tutaj.

Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Na pewno oryginalności przydaje komiksowi warstwa graficzna uciekająca od jednoznaczności w kreśleniu wizerunków potworów rodem z koszmarnego snu. Jest też coś w rozłożeniu palety barw, co mocno przyciąga nasz wzrok i zarazem winduje historię na wyższy poziom. Na poziomie scenariusza o oryginalności świadczą szczegóły, które w atrakcyjny sposób poszerzają fabułę i tworzoną przez Tyniona mitologię “Coś zabija dzieciaki”, wychodzącą daleko poza małomiasteczkowe uwarunkowania i związaną z powinnościami Eriki Slaughter. A przede wszystkim czuć tu narracyjną lekkość i twórczą radość artysty, który nagle złapał oddech i realizuje pomysły buzujące długo w jego wyobraźni i domagające się realizacji. Reszta tutaj.

Alicya.pl: Czy warto zajrzeć do świata sennego miasteczka Archer’s Peak? Bez wątpienia tak, ale skutek tej wizyty może nie być dla wszystkich satysfakcjonujący. Poszukującym czegoś bardziej złożonego i świeżego, nie wyda się to miejsce szczególnie atrakcyjne. Głodnym nastrojowej rozrywki, opartej na dobrze znanych motywach, łatwiej będzie zdecydować się na zakup drugiego tomu. Ja kupię. Po cichu liczę bowiem na to, że twórcy mają jakiegoś asa w rękawie. Zgarnęli przecież nominację do nagrody Eisnera, najważniejszego wyróżnienia komiksowej branży, więc COŚ musi być na rzeczy. Ciąg dalszy tutaj.

 

MIASTO WYRZUTKÓW #2 (SPRAWDŹ)

Dominik Szcześniak, Halo komiks: Lambert-scenarzysta, choć zdarza mu się sięgać do Władcy much czy Hellboya, ubiera swój komiks w absurdalno-oryginalny płaszczyk, który czyni z niego lekturę wyjątkową. Zaś Lambert-rysownik zaprasza czytelnika na stylistyczną ucztę. Już krótka retrospekcja z początku albumu, bogata w odpowiednio poukładane na kartkach kreski, jest niesamowita. To, co dzieje się później powinno usatysfakcjonować smakoszy niestandardowego i niebanalnego rysunku, ceniącego sobie elegancję Krzysztofa Gwronkiewicza i punkowy pazur Teda McKeevera. Całość tutaj.

 

CODA #2 (SPRAWDŹ)

Damian Drabik, Mechaniczna Kulturacja: Drugi tom Cody to znów idealnie wyważona fabuła, w której moralne zagadnienia rozgrywają się na tle nafaszerowanej akcją rozwałki. Jedno filozoficzne pytanie na kilka cięć mieczem i hektolitry przelanej krwi. Wszystko to ukazane za sprawą fantastycznych rysunków Bergary i specyficznej, jaskrawej palety kolorów Michaela Doiga. W rezultacie tę historię nie tylko świetnie się czyta, ale także wspaniale ogląda. Gorzki finał stanowi obietnicę kolejnych przygód barda, które – mam nadzieję – będą równie emocjonujące. Reszta tutaj.

 

ODYSEJA HAKIMA #2 (SPRAWDŹ)

Kajetan Kusina, Kusi na Kulturę: Drugi tom "Odysei Hakima" potwierdza, że to jeden z ważniejszych reportaży (nie tylko komiksowych), które wyszły na naszym rynku w ciągu ostatniego roku. Dla zainteresowanych sytuacją na Bliskim Wschodzie oraz ich wpływie na napływ uchodźców, to pozycja obowiązkowa. Zwłaszcza, że Hakim to postać, która trochę zaprzecza panującym stereotypom. Ciąg dalszy tutaj.

 

ODRODZENIE #8 (SPRAWDŹ)

Marcin Martyniuk, Game Exe: Z jednej strony jestem pod wrażeniem pracy scenarzysty, któremu udało się spleść ze sobą losy wszystkich najważniejszych postaci (a było ich naprawdę wiele), z drugiej jednak niektóre wątki nie doczekały się satysfakcjonującego domknięcia, na co po trosze wpłynęła intensywność wydarzeń w ostatnim tomie. Serię uważam jednak za wartą poznania, głównie ze względu na interesujące wątki obyczajowe ukute wokół pełnokrwistych mieszkańców mroźnego miasteczka, skrywającego wiele tajemnic. Całość tutaj.

 

DEADLY CLASS #4 (SPRAWDŹ)

Krzysztof Lewandowski, Game Exe: "Deadly Class" nadal jest godne polecenia i pozostaje moją ulubioną wydawaną w tym momencie serią. Mimo że tom kończy się niedosytem i pewnie powinienem się przyzwyczaić, że Rick Remender będzie stawiał na efektowność kosztem przedstawienia postaci, a nowy kolorysta nie nawiąże do poziomu poprzednika, to chcę wrócić do bezlitosnego świata zabójców po więcej i dowiedzieć się, dokąd zmierzają losy Marcusa. Reszta tutaj.

 

BLACK HOLES (SPRAWDŹ)

Wojtek Rozmus, Avalon - Marvel Comics: To krótka, nawet nie powieść graficzna co prędzej nowela graficzna. Łączy ona w sobie klimat bestroskich wakacji, kiedy zakłada się kapelę rockową a wieczorami chodzi jeść lody ze znajmymi, z odrobiną gotyckiej grozy. To historia o ponadczasowym poczuciu niedopasowania przedstawiona świetnymi, minimalistycznymi rysunkami. Bardzo bym chciał zobaczyć więcej komiksów tego autora na naszym rynku, choć wiele ich na swoim koncie nie ma. Cieszy, że Non Stop Comics wyłapuje takie perełki i wydaje je na naszym rynku - oby więcej takich. Ciąg dalszy tutaj.

 

GIANT DAYS #7 (SPRAWDŹ)

Krzysztof Strzelecki, Mechaniczna Kulturacja: Giant Days: Bądź dla niego miła to wspaniała okazja do ponownego spotkania się z ulubionymi bohaterkami serii Johna Allisona. Cała seria to taka mała komiksowa perełka – cykl trzymający od pierwszego zeszytu równy poziom, obfitujący w fantastyczne dialogi, ogrom przezabawnych sytuacji, cykl dostarczający wzruszeń i emocji, ale przede wszystkim oparty na barkach wyrazistych kobiecych bohaterek. Allison nie tylko ma pomysły na nowe perypetie, ale też cały czas ma coś ważnego do powiedzienia o dorastaniu. Całość tutaj.

 

MITY CTHULHU (SPRAWDŹ)

Balint Lengyel, Poltergeist: Miłośnicy prozy Lovecrafta otrzymali graficzną wariację, w oczywisty sposób wizualizującą opowiadania, które narodziły się w głowie Amerykanina. Po rozmaitych grach planszowych to kolejny kamyczek, który traktuje o Cthulhu, ale nie uwodzi turlaniem kości i pastelowymi barwami, lecz czaruje komiksową plastyką. Z kolei osoby dotychczas niemające styczności z mitami otrzymały kapitalną okazję, by poznać temat i być może zaprzyjaźnić się z nim na dłużej. Tak czy inaczej to prawdziwa sytuacja win-win, gdzie każdy będzie się dobrze bawił. Zdecydowanie warto poznać komiksowe Mity Cthulhu. Reszta tutaj.