BLACK HOLES (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: Komiks Borji Gonzaleza to kawal bardzo dobrej opowieści graficznej. Zaczyna się jak oniryczny horror, potem wkracza na bardziej obyczajowy grunt. Fabuła jest ciekawa, postacie też, jednak pierwsze skrzypce gra tu oczywiście klimat. Ciąg dalszy tutaj.

Jarosław Kowal, Soundrive: "The Black Holes" na pewno nie jest komiksem skierowanym do odbiorców lubujących się w demaskowaniu intrygi w trakcie lektury. To album, który trafi do zwolenników otwartych narracji w stylu Davida Lyncha, gdzie każda interpretacja jest jednocześnie właściwa i niewłaściwa, a wywoływanie nie do końca określonych emocji za pomocą samego obrazu ma nadrzędne znaczenie. Reszta tutaj.

 

PTSD (SPRAWDŹ)

 
Gniazdo Szeptunów: Serdecznie polecam Wam album komiksowy "PTSD" - to specyficzne, klimatyczne doznanie artystyczne. Całość tutaj.

 

JAZZ MAYNARD #2 (SPRAWDŹ)

Niekoniecznie jasno pisane: „Jazz Maynard” to odpowiednik filmowego „Johna Wicka”. Znajdziemy tu też elementy „Jasona Bourne’a”, „Szybkich i wściekłych”, „Transportera” czy „Mission Impossible” – jest to komiks bardzo „generyczny”, zbudowany według wypracowanego przez lata przepisu i nie zaskakujący zupełnie niczym. Ale prawdą jest to, że nie miał na celu nikogo specjalnie zaskakiwać. Ciąg dalszy tutaj.

Andrzej Ciszewski, Artpapier: Perypetie tytułowego bohatera (postaci będącej amalgamatem Adriana Brody’ego, Corto Maltese i Spike’a Spiegela z „Cowboya Bebopa”, w dodatku dziedziczącej część personaliów po frontmanie formacji Tool, A Perfect Circle i Puscifer) zyskały szalenie dynamiczną, utrzymaną w stonowanej kolorystyce oprawę graficzną za sprawą realistycznych, choć nieco uproszczonych prac Rogera Ibañeza Ugeny („Michel”). Urodzony w Barcelonie artysta pysznie bawi się kompozycją przestrzeni, z werwą rozrysowuje sekwencje walk wręcz, strzelanin oraz pościgów, ale dba także o chwile wyciszenia: w „Trylogii islandzkiej” nie brakuje bowiem aury lekkiej melancholii, doskonale widocznej na malarskiej okładce tomu, w którym dominują różne odcienie zieleni, szarości, czerwieni oraz koloru pomarańczowego. Drugi integral z przygodami Jazza Maynarda to gotowy materiał na wybuchowy, lecz niepozbawiony ambicji film akcji. Seria trzyma poziom – ani cienia fałszu. Bis! Reszta tutaj.

 

LASTMAN #3 (SPARWDŹ)

Tomasz Miecznikowski, Dzika Banda: Trzeci tom “Last Mana” kontynuuje świetną passę serii i można śmiało uznać go za najlepszą jak dotąd jej odsłonę. Widać, że twórcy nie boją się korzystać z wielu popkulturowych tropów tworząc z nich jedyną w swoim rodzaju mieszankę, w której do jednego worka można wrzucić magię, sztuki walki i klimaty rodem z “Mad Maxa”. A nawet odrobinę pikanterii, która w żadnym wypadku nie gorszy, a wręcz wzbudza podziw nad sposobem wykorzystania jej w fabule. To wszystko składa się na komiks, który mimo swej prostej oprawy graficznej jest już nie tylko pierwszorzędną, ale po prostu doskonałą rozrywką dla każdego wielbiciela popkulturowych klimatów. Całość tutaj.

 

HEAD LOPPER #3 (SPRAWDŹ)

Mirosław Skrzydło, Naekraniepl: W Head Lopper i rycerze Venorii amerykański scenarzysta nie zwalnia tempa, serwując nam wyborną przygodę niedobranej pary tułaczy. Ciąg dalszy tutaj.

 

MONSTRESSA #4 (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: To dobra rasowa fantastyka, czasem urocza, czasem brutalna. Przygody, akcja, niezwykłości… Na plus należy zaliczyć klimat, odrobinę duszny i oniryczny, który panuje na stronach, cała reszta jednak to po prostu dobra, klasyczna robota. Reszta tutaj.

 

PORCELANA #1 (SPRAWDŹ)

Piotr Pocztarek, Movies Room: Czuć, że Porcelana tom 1 – Dziewczynka to tylko otwarcie, pierwszy tom z trzech, chociaż gdyby opowieść zakończyła się w tym miejscu, też byłoby w porządku. Historia spodoba się raczej młodszym czytelnikom, ale dołujące, dojmujące poczucie straty i zawiedzionego zaufania, które można wyczuć na kartach tego komiksu, to już coś, co docenią raczej dorośli. Mnie ten album czytało się przyjemnie. Całość tutaj.

Marcin Waincetel, Booklips: „Porcelana” to piękna, wzruszająca, nieco upiorna opowieść. Zobaczymy, czy obiecujący koncept zaowocuje równie udaną serią. Po pierwszym tomie można z optymizmem czekać na kolejne rozdziały historii o dziewczynce, która poznała sekret nieśmiertelnego życia – wytworną sztukę nekromancji. Ciąg dalszy tutaj.

 

PAPER GIRLS #6 (SPRAWDŹ)

Dominika Gracz, Czas Kultury: „Paper Girls” ma całą masę mocnych elementów – jako najważniejsze wskazać należy świetne kreacje bohaterek, wartką akcję oraz rewelacyjne ilustracje i kolory. Ma też kilka scenariuszowych problemów, a z ich powodu – zdecydowanie o kilka rozdziałów za mało. Nie zmienia to faktu, że z Erin, Tiffany, KJ i Mac fantastycznie spędza się czas. Właściwie czekamy już tylko, by ich historię zobaczyć na małym ekranie. Reszta tutaj.