SNOW BLIND (SPRAWDŹ)

Kajetan Kusina, Kusi na Kulturę: Fabuła "Snow Blind" jest wciągająca, ale nie będę ukrywał, że najwięcej frajdy sprawiła mi warstwa graficzna autorstwa Tylera Jenkinsa. Już w "Grass Kings" udowodnił, że jego rozmazane (nie mylcie tego z prostotą, jest tu dużo ciekawych zabiegów narracyjnych), malowane akwarelami kadry idealnie nadają się do sensacyjnych opowieści rozgrywających się na amerykańskim nigdzie. Okazuje się, że ten styl chyba jeszcze lepiej sprawdza się przy ilustrowaniu śnieżnych, wypełnionych spokojem plenerów. Aż czuć w tych rysunkach ciszę, która zostaje zakłócona rozgrywającym się dramatem. To jeden z tych komiksów, które warto kupić dla samych rysunków. Ciąg dalszy tutaj.

Michał Lipka, Książkarnia: Dobry, klimatyczny thriller. Tak w skrócie można określić „Snow Blind”. Nie jest to może zbyt odkrywcza historia, a ze względu na szatę graficzną rzecz bez dwóch zdań porównywana będzie z „Grass Kings”, ale i tak broni się znakomicie. Bo to po prostu udana, komiksowa rozrywka, nienudna, z konkretną akcją, ale też i – mimo dość ograniczonej ilości stron – poprowadzona bez zbędnego pośpiechu. Reszta tutaj.

 

LASTMAN #2 (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: "Lastman" to shounenowy bitewniak pełną gębą. Akcja jest szyba i lekka, dialogów nie ma zbyt wiele, za to obrazy – dynamiczne i uproszczone - stanowią główny sposób opowiedzenia całości. Jest w tym swoboda, jest nonszalancja, pojawia się nawet nuta erotyki – jednego ze stałych elementów tego typu mang. Całość tutaj.

 

RESZTA ŚWIATA #2 (SPRAWDŹ)

Michał Lipka, Książkarnia: Wszystko jest doskonale zilustrowane, w sposób przypominający prace Hermanna Huppena, gdzie dość prosto, choć realistycznie ukazane postacie, wrzucone zostają do realistycznie, drobiazgowo oddanego świata. Owszem, kilka momentów jest nieco słabszych, twarze i mimika na kolana nie powalają, ale zdewastowane miasta, płonące równiny, zalane tereny, rozbite maszyny czy obrócone w gruz budynki wywołują duże emocje. Dlatego polecam gorąco. Ciąg dalszy tutaj.

 

MITY CTHULHU (SPRAWDŹ)

Adam Ginel, Ustatkowany gracz: Komiks Mity Cthulhu ciężko postawić na półce zaraz obok marvelowskich publikacji. Nie ma też dla niego raczej miejsca obok Batmana, czy Akiry. To dzieło sztuki, które zasługuje na szczególne miejsce w Twoim domu. Takie publikacje nie pojawiają się często. Dlatego tym bardziej polecam Ci lekturę niezwykłego efektu pracy duetu Breccia-Buscaglia. Reszta tutaj.

Łukasz Wasilewski - modny pisarz: Jeśli spodziewacie się ultrarealistycznej oprawy graficznej, detali, które zagoszczą na stałe w Waszych koszmarach… to ich nie dostaniecie. Najbardziej przerażające w horrorach jest to, czego nie widać; to, co pozostaje nienazwane. Breccia to rozumiał i dlatego większość jego rysunków jest bardzo abstrakcyjna, co jednak pozwala oddać atmosferę opowiadań. Zamiast uciekać w dosłowność, stawia na surrealizm – wizualny dyskomfort sprawia, że cała opowieść nabiera głębi. Warto przeczytać wszystkie opowiadania, bo zostały zilustrowane w różny sposób. W niektórych Breccia unika dosłowności, ale możemy poszczególne panele uznać za ilustracje, a w innych (np. kultowy „Zew Cthulhu”) pozwala dojść do głosu podświadomości – dostajemy kolaże plam i maźnięć, które mogły powstać tylko w efekcie konwulsyjnych drgawek wywołanych przez próbę jak najbardziej realistycznego zwizualizowania sobie odstręczającej prozy Lovecrafta. Całość tutaj.

Damian Drabik, Mechaniczna Kulturacja: Słowa uznania należą się Wydawnictwu Non Stop Comics za przypominanie takich pozycji, za przedstawienie polskiemu odbiorcy twórczości genialnego, a przecież niestety zapomnianego Alberto Brecci. Opowiadania Lovecrafta w jego wyobrażeniu przybierają najdziwniejsze formy, szczególnie niepokojące kształty, a przy tym jego ilustracje zachwycają też niezwykłą odwagą w korzystaniu z różnorodnych technik. To przerażające kadry, które na długo pozostają w pamięci. Ciąg dalszy tutaj.

 

DEADLY CLASS #3 (SPRAWDŹ)

Karol Modzelewski, KZet: Warto sięgnąć po ten album chociażby dla otwierającej go sekwencji scen walki. Dzieje się dużo i jest brutalnie. Potem tylko przebrnięcie przez rozterki wyalienowanego nastolatka i koniec, który zwiastuje akcję w stylu Johna Wicka 3. Pozostaje więc trzymać kciuki za to, aby kolejny tom ukazał się, zanim emocje nastolatków ostygną. Reszta tutaj.

Jan Sławiński, Anonimowy Grzybiarz: Liczne wady doskwierają, ale ostatecznie nie potrafię nie czekać na czwarty tom „Deadly Class”. Gdy czytałem drugi, mówiłem sobie „to tyle, ja odpadam”, ale końcowa potyczka oraz zakończenie z rodzaju „z deszczu pod rynnę” sprawiło, że z wypiekami na twarzy wypatrywałem kontynuacji. Z trzecim było podobnie. Już się żegnałem z Marcusem i jego emo-zjazdem, ale po ostatniej stronie wiem, że jeszcze się spotkamy. Oto jest „Deadly Class”. Seria pełna paradoksów, po którą jak najbardziej warto sięgnąć. Całość tutaj.

 

ODRODZENIE #6 (SPRAWDŹ)

Wojciech Chmielarz: "Odrodzenie" tom piąty i szósty, ciągle trzyma wysoki poziom. A nawet powiedziałbym, że jest lepiej niż poprzednio. Seria logicznie zmierza ku zakończeniu. Poszczególne wątki są fajnie zamykane, ale równocześnie narasta tajemnica grozy i pojawiają się kolejne zagadki. W tej chwili, obok "Sagi", którą w Polsce wydaje Mucha Comics, moja ulubiona seria komiksowa. Już nie mogę doczekać finału! Ciąg dalszy tutaj.