CZAS NIENAWIŚCI 

Magazyn Kreski: „Czas nienawiści” pióra Aleša Kota i kreski Danijela Žeželja pokazuje nam dystopijną wizję przyszłości, która w nieprzyjemny dla nas sposób koreluje ze światem dzisiejszym. Nieprzyjemny, bo przypominający nam o konfliktach, które też trawią nasze społeczeństwa, ilekroć któraś ze stron sporu narusza przestrzeń tej drugiej; prowokuje, obraża, zakazuje, nakazuje, zaburza chwiejne status quo — dążąc do eskalacji. I nie mówię tylko o tym, co dzieje się nie „gdzieś tam”, ale także o naszym własnym podwórku. Całość tutaj.

Gniazdo Szeptunów: To nie jest komiks łatwy, ani rozrywkowy. Wywołuje uczucie dyskomfortu. Przyznam, że z reguły czytam bardziej optymistyczne rzeczy. Bardzo rzadko sięgam po tego typu albumy, ale po przeczytaniu "Czasu nienawiści" stwierdzam, że było warto poszerzyć horyzonty. To przemyślany, dojrzały i spójny komiks. Reszta tutaj.

MITY CTHULHU

Tomasz Drozdowski, Movies Room: Mity Cthulhu Brecci to ciężki kaliber, podobnie jak proza Lovecrafta. Argentyński artysta genialnie oddał charakter literatury mistrza grozy i dodał od siebie przecudowne rysunki, z których część powinna stać się ilustracjami oryginału. Nasz rynek nie jest jeszcze rynkiem zachodnim, ale już jest w czym wybierać. Wrzesień obfitował w rozmaite pozycje i budżet wielu braci i sióstr w komiksie zapewne ledwo się domknął. Jeśli jednak spisać listę pozycji obowiązkowych, to Mity Cthulhu byłyby na samym jej szczycie. To jedna z tych pozycji, które dostarczają czystej, kulturowej przyjemności. Ciąg dalszy tutaj.

Kajetan Kusina, Kusi na Kulturę: Breccia wyciąga z prozy Lovecrafta to, co jest w niej najważniejsze, czyli nastrój niezwykłości i strachu przed nieznanym. Przyzwyczailiśmy się już, że oprawa graficzna opowieści o Cthulhu i jego ekipie to głównie zdradzające wszystko rysunki wypełnione mackami, wielkimi potworami i szczegółowymi okropieństwami. Jednak patrząc na twory Brecci możemy przypomnieć sobie, że wszystkie te bezpośrednio ukazania horroru obdzierają go z jego prawdziwej natury. W "Mitach Cthulhu" mamy do czynienia z rysunkami, które wzbudzają niepokój przez swoją inność. Całość tutaj.

Przemysław Pieniążek, Artpapier: Plastyczne eksperymenty Brecci nie tylko urozmaicają lekturę kolejnych segmentów niniejszej kolekcji: artysta kapitalnie oddał w swoich szkicach, obrazach i kolażach (tak znamienną dla prozy Lovecrafta) aurę kosmicznej grozy oraz szaleństwa wynikającego z kontaktu z przedwiecznymi bytami, których obecność oferuje ambiwalentne w swej wymowie doświadczenie wzniosłości, budzi atawistyczny lęk i wywraca na nice zdroworozsądkowy obraz (wszech)świata. Mówiąc krótko: „Mity Cthulhu” to rarytas, który powinien skusić zarówno miłośników klasyki nadnaturalnej grozy, jak i czytelników komiksów ceniących sobie wysublimowane rozwiązania estetyczne. Reszta tutaj.

ODRODZENIE #6

Piotr Pocztarek, Movies Room: Zrozumiem, jeśli ktoś uzna, że Odrodzenie się dłuży – może tak powiedzieć każdy miłośnik szybkiej akcji i błyskawicznych konkluzji. Ale Seeley, niczym wytrawny gracz, nie spieszy się z odsłonięciem wszystkich kart. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy, ale myślę, że każdy stały czytelnik tej serii powinien być zadowolony. Naprawdę, dobrych komiksowych horrorów wcale nie ma tak wiele, by pozwolić sobie na pominięcie Odrodzenia. Ciąg dalszy tutaj.

Marcin Martyniuk, Game Exe: Zachęcam do sięgnięcia po utwór Tima Seeleya i Mike'a Nortona – nie jest to komiks pozbawiony wad i wymaga cierpliwości, lecz odwdzięcza się klimatem, niezłą fabułą i ciekawym podejściem do zombie. Całość tutaj.

ojciech Chmielarz (autor "Żmijowiska"): Ciągle to jedna z najlepszych opowieści grozy, a przy okazji opowieści kryminalnych, jakie czytałem w ostatnim czasie. Reszta tutaj.

DEADLY CLASS #3

Tom trzeci to kontynuacja starcia z kartelem, jest więc dynamika i sporo akcji. Potem akcja zwalnia, a Marcus wpada w spiralę infantylnego emo i gówniarskich paranoi, samoużalanie się podkręcając prochami. Ze strony na stronę staje się coraz bardziej zniechęcającym typem, którego trudno lubić, a jeszcze trudniej mu kibicować. Po czym PYK, nadchodzi cliffhanger i Remender ma nas (a przynajmniej mnie) tam gdzie chciał. Chcę jeszcze. Reszta tutaj.

INFIDEL

Mariusz Wojteczek, Grabarz Polski: Trzeba przyznać, że Aaron Campbell i José Villarrubia świetnie poradzili sobie z tematem ilustrując tę nietypową fabułę Pitchetshote’a. Można by się czepiać, że to próba podpinania się pod temat nośny, drażliwy społecznie, kontrowersyjny, niby niczego nowego nie omawiający, a jedynie próbujący wznieść się na fali własnej, tematycznej kontrowersyjności, ale „Infidel” to naprawdę dobrze skrojona, nietendencyjna historia, która stara się transformować na język komiksowego medium ważną, popularną obecnie w społecznym dyskursie problematykę, unikając oczywistych odpowiedzi, a jedynie zadając umiejętnie pytania. I przy okazji potrafi przerazić jak cholera. Czego chcieć więcej? Ciąg dalszy tutaj.

GIANT DAYS #6

Dagmara Trembicka, IGN Polska: Najnowsza odsłona Giant Days to doskonały komiks, świetna narracja i dobre historie. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, czy twórcy wykaraskają się po słabszym i dość pofragmentowanym piątym albumie, może odetchnąć spokojnie. Dostajemy tu porcję naprawdę dobrze napisanego komiksu. Całość tutaj.

PAPER GIRLS #5

Paweł Olejniczak, IGN Polska: Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z serią Briana K. Vaughana, zachęcam do naprawienia tego błędu. Jednocześnie polecam rozpocząć lekturę od tomu pierwszego, ponieważ piąty album stanowi bardzo konsekwentną i logiczną (prawdopodobnie) kontynuację poprzednich części. Na pewno się nie zawiedziecie. Fanów serii nie muszę namawiać do sięgnięcia po ten tomik, bo nie ma możliwości, że ktokolwiek, kto wcześniej przeczytał wcześniejsze przygody gazeciarek jeszcze nie sięgnął po komiks z piątką na grzbiecie! Reszta tutaj.