Tomasz Kusia, Fakt24:Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Jeff Lemire to komiksowy król Midas. Czego się nie dotknie, to zamienia w złoto. Tak było w przypadku "Łasucha", "Czarnego Młota" czy "Opowieści z hrabstwa Essex". Wszystkie te komiksy wydano w Polsce. Pamiętam natomiast z "Kleru" Wojciecha Smarzowskiego, że niektóre rzeczy potrafią być "złote, a skromne". I tak właśnie jest, moim zdaniem, z "Royal City". Oszczędne w obrazach i poruszające treścią zarazem. Przy czym, oczywiście, bardziej przypominające obyczajowe "Opowieści..." niż postapokaliptycznego "Łasucha". Ciąg dalszy tutaj.
Michał Lipka, Książkarnia:Autorzy tworzą dobrą, przekonującą wizję przyszłości. Wszystko tu jest realne, wszystko też przemawia do umysłu, serca i wyobraźni. Dobre zaplecze obyczajowe, dość przekonująca prezentacja uczuć i emocji, nieźle skrojone postacie i udana akcja, składają się na rzecz, którą czyta się szybko, przyjemnie, ale nie bez zaangażowania. Do tego twórcy pamiętają, że robią przecież historię science fiction, a co za tym idzie, serwują nam także popisy ich fantazji, sporo spektakularnych sekwencji, porcję niezbędnych niezwykłości i dużo technologicznego zaawansowania. Reszta tutaj.
Tomasz Miecznikowski, Dzika Banda:Żegnamy się zatem z historią Dylana z satysfakcją, żegnamy się z nim samym, demon zaś zostaje z nami. Nieprawda? A gdzie tam, przecież zawsze prościej zwalić czyny, wszelkie świństwa, które czasem czynimy innym, na wpływ jakiejś określonej bądź nieokreślonej siły, wszystko jedno. Filozofia życia i wizja świata głównego bohatera, mimo że dosyć prosta i na pewno do zakwestionowania, ma bowiem jakiś pierwotny, nieodparty i pociągający urok. I to głównie w postaci krwawej wariacji o wpływie tegoż uroku, Brubaker zaserwował nam jedną z najlepszych komiksowych opowieści ostatnich lat. Całość tutaj.
Joanna Wiśniewska, Menażeria:„Grass Kings” z subtelnością porusza problem wykluczenia, życia poza nawiasem społeczeństwa, a przede wszystkim – naszego stosunku do wszelkiej maści outsiderów. Okrucieństwo tej historii, zawarte w niej mroczne wątki, równoważy delikatny rys przewodni mówiący o winie, odkupieniu czy naprawianiu krzywd. O tym, że możemy się zmienić dla tego, co dla nas ważne. Każdy ma prawo do miłości, szacunku czy wreszcie – wolności osobistej. Jest to komiks o wielkiej sile oddziaływania na odbiorcę. Głos wszystkich niezrozumianych, pogardzanych i wyszydzanych. Manifest, w którym mogą pokazać swój ból. Rozczarowanie. I gniew. Chwytają więc za strzelby, równie popularne jak ekspresy do kawy. Ciąg dalszy tutaj.
Artur Tojza, W Pajęczej Sieci:Chcę wiedzieć, jak potoczy się dalsza fabuła. Postacie są dobrze napisane, wiele wątków zostało otwartych, a historia przykuwa uwagę. Do tego ten wspaniały rysunek. Naprawdę cudowny i budujący niesamowity klimat, współczesnego Dzikiego Zachodu. "Grass Kings" to rasowy kryminał. Jest tam sporo przemocy, ale trupów raptem kilka. Choć z drugiej strony, każdy ma ogromny wpływ na toczącą się opowieść. Jeśli ktoś lubi zatem taką formę komiksu, to niech śmiało po niego sięgnie. Wątpię aby się zawiódł. Reszta tutaj.
Jakub Wołosowski, KZet:Niedawno „Monstressa” zdobyła aż trzy Nagrody Eisnera i Nagrodę Harveya dla najlepszego komiksu roku. Wydaje mi się, że są to wyróżnienia uzasadnione. To tytuł równy, który nieustannie trzyma poziom i zachwyca spójnością. Z ambicjami i wielowątkowością, która potrafi zaskoczyć czytelnika. Chociaż momentami także zmęczyć. Niemniej, po lekturze każdego z tomów nie mogę się doczekać, by poznać dalsze losy Maiko i jej kompanów. Reszta tutaj.
Mariusz Wojteczek, Grabarz Polski:Z całą pewnością „Mort Cinder” to jeden z najciekawszych albumów komiksowych, jakie trafiły na polski rynek w tym roku i stanowi doskonałe dopełnienie światowej historii komiksu, do której dostęp mają wreszcie polscy czytelnicy. Coraz popularniejsze w ostatnich latach komiksy z Ameryki Południowej zdają się szturmować – i to z powodzeniem – nasz rodzimy rynek. Jednocześnie daje to polskiemu odbiorcy możliwość obcowania z – niejednokrotnie – nowatorskim podejściem do komiksu, reprezentowanym przez południowoamerykańskich twórców. „Mort Cinder” to album, który powinien pojawić się w zbiorach każdego miłośnika komiksu. Zwłaszcza przez wzgląd na niezwykły kunszt rysownika – Alberto Brecci. Całość tutaj.
Gabriela Piasecka, NaEkranie:Komiks dobrze spełnia swoją rolę jako nośnika wiedzy, jednak należy zaznaczyć, że nie jest pod tym względem ani wyczerpujący, ani absolutnie wolny od pewnych przekonań politycznych. Ubrany w formę zestawu manifestów przetykanych zwięzłymi notkami historycznymi będzie dobrym początkiem dla zapoznania się z ruchem feministycznym i podstawowymi założeniami stojącymi za nim. Przede wszystkim zaś będzie świetnym przypomnieniem, że wiele zasad społecznych nie jest dana raz na zawsze i można je zmieniać, tak jak stało się to z pozycją kobiety na przestrzeni 150 lat. Ciąg dalszy tutaj.
Emilia i Eryka, Po drugiej stronie okładki:Przyznam szczerze, że zaczynając „Walkę kobiet” wiedziałam, z czym to się je i o czym ta historia będzie. Czytało mi się go niezwykle przyjemnie. Wiele razy czułam ducha tych kobiet i ich siłę do walki o swoje życie. Choć komiks czyta się szybko to pozostaje on w głowie na długo i pobudza do myślenia. Temat feminizmu w niektórych krajach dalej jest tematem tabu, a przecież u nas w Polsce ze sprawami kobiet bywa różnie. Autorkom udało się streścić w sensowny sposób 150 lat walki o równość i pokazać, jak długo trwała (i trwa nadal) batalia o wolność. Całość tutaj.
Policzalne:„Głębia” nie jest komiksem wybitny, nie jest nawet w czołówce moich ulubionych serii od Non Stop Comics, ale mam do niej sporo sympatii. Jest coś uwodzicielskiego w tej podwodnej postapokalipsie. Wszystko jest tu zgodnie z najwyższymi standardami opowieści drogi. Cel warty wyzwań, wysoka stawka, kolejne zapierające dech lokalizacje. Reszta tutaj.
Irek, Stare Konie:Wątek Tajo jest naprawdę dobry. Sporo się dzieje, akcja goni akcję, a i reperkusje jej działań nie będą bez znaczenia dla dalszego rozwoju historii. Kolejny raz dowiemy się, jak zepsuci są politycy, i w jaki sposób traktują swoich wyborców. Całość tutaj.
Piotr Pocztarek, Movies Room:Komiks pozostawia niedosyt, ale w ten dobry sposób – nie wywołuje frustracji elementarnymi brakami w fabule, sprawia jednak, że czytelnik miałby ochotę jeszcze lepiej poznać świat i bohaterów. Lektura całości, chociaż krótka, jest niezwykle przyjemna i nie powoduje znużenia. Ciąg dalszy tutaj.