WALKA KOBIET (DODAJ DO KOSZYKA)
Marcin Waincetel, Paradoks: Nie da się ukryć, że „Walka kobiet...” porusza kwestie istotne, lecz wzbudzające kontrowersje. Ale to dobrze. Dyskusja – właśnie prawo do głosu – jest wartością samą w sobie. Niezmiernie ważne jest również to, że zapisano na kartach albumu historie o kobietach z różnych, niekiedy egzotycznych dla nas miejsc. Choćby Malalę Yousafzai, młodziutką, urodzoną w 1997 roku pakistańską działaczkę na rzecz prawa kobiet, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla. I cóż, jest w tym komiksie nauka, to pewne. Niełatwa, skomplikowana, czasami potraktowana być może nazbyt skrótowo, jednak – suma summarum – ważna i skłaniająca do refleksji. Ciąg dalszy tutaj. Damian Jabłoński, Avalon Marvel Comics: Walka kobiet to komiks, który „bawiąc – uczy”, choć nie jest to też nauka łatwa i przyjemna. Historie w komiksie przedstawione nie są pozbawione przemocy, są wręcz nią przesiąknięte. Scenarzystka jednak umiejętnie rozładowuje napięcie a dystansu pozwalają nieco nabrać rysunki. (...) ten komiks powinien przeczytać po prostu każdy, gdyż jest to kawał dobrej, merytorycznej i wartościowej komiksowej roboty. Na pewno da czytelnikom i czytelniczkom do myślenia i poszerzy ich horyzonty. Całość tutaj.DOZORCA (DODAJ DO KOSZYKA)
Marek Adamkiewicz , Szortal: Pierwsza odsłona „Dozorcy” stanowi całkiem interesującą pozycję w katalogu Non Stop Comics. Wizualne fajerwerki (bądź udziwnienia – wszystko zależy od nastawienia czytelnika) nie przysłoniły faktu, że jest to w gruncie rzeczy dość prosta opowieść o interesującym sznycie miejskiej legendy. Podobnych komiksów nie ukazuje się w Polsce zbyt wiele, więc tym bardziej warto docenić, gdy tytuł o takiej charakterystyce w końcu się na rynku pokazuje i, co więcej, jego jakość jest satysfakcjonująca. Reszta tutaj. Kacper Syguła, KZet: Akcja wydaje się w pewnym momencie mocno przyspieszać i dążyć wprost do konkluzji, która następuje, w mojej ocenie, raczej prędko. Przedtem otrzymujemy jednak wciągający i żywy świat, pełen dygresji i tajemnic oraz ciekawych bohaterów o nieodkrytej głębi, prezentujący jedynie wierzchołek tego, co zdaje się w sobie kryć. Między innymi dlatego po zakończeniu lektury dzieło wydaje się stanowić jedynie wstęp do o wiele szerszego świata pełnego kolejnych historii, które mogłyby w gruncie rzeczy wydarzyć się nawet i nam. Ciąg dalszy tutaj.MORT CINDER (DODAJ DO KOSZYKA)
Dominik Szcześniak, Ziniol: Ekspresyjne czarno białe rysunki, cudowne panowanie nad szarościami i efektowne kontrasty to znak firmowy Alberto Brecci. W dopracowanym edytorsko albumie zwracają uwagę niesamowite kompozycje oraz format, przechodzący z pionowego w poziomy. Mort Cinder to komiks z kategorii nareszcie wydanych po polsku. Na premierę czekaliśmy długo, ale jakość tego dzieła wynagradza każdą sekundę oczekiwania. Lektura obowiązkowa! Całość tutaj. Irek, Stare konie: „Mort Cinder” to pięknie wydany album w twardej oprawie. Niesamowite rysunki Breccii świetnie współgrają z pozoru schematycznym scenariuszem Oesterhelda, który jednak dzięki czerpaniu z różnych gatunków (thriller, horror, sci-fi, historyczny, wojenny, dramat itd.) pozwala niejednokrotnie zaskoczyć czytelnika. Szkoda, że przygody nieśmiertelnego bohatera skończyły się na zaledwie dziesięciu częściach, gdyż motyw przewodni to idealny materiał na rozbudowaną serię. Ciąg dalszy tutaj.HEAD LOPPER #2 (DODAJ DO KOSZYKA)
Przemek Pawełek: To dalej świetnie narysowana historia bawiąca się konwencją, i chciałbym na przykład kiedyś przeczytać He-mana od tego autora, w każdym razie mogę sobie pod nosem lekko narzekać, ale nic nie mogę drugiemu Head Lopperowi zarzucić. To dalej świetna seria, którą każdy fan komiksu powinien poznać. Lektura obowiązkowa. Reszta tutaj. Piotr Pocztarek, Movies Room: No dobrze, to nie jest przyznanie się do błędu, ale druga odsłona tej serii jest po prostu lepsza niż pierwsza. Pomimo wielu uproszczeń, autorowi udało się poruszyć uniwersalne tematy, postawić kilka ciekawych pytań i udzielić nie mniej interesujących odpowiedzi. Nie była to łatwa sztuka, bo postanowił wykorzystać zbiorowisko postaci, które wcześniej się nie spotkały, a ich relacje nie zostały odpowiednio rozwinięte, a mimo to – udało się. Jeśli więc podobnie jak mnie zniechęcił was pierwszy tom, śpieszę się donieść, że po drugi mimo wszystko warto sięgnąć. Całość tutaj.NIENAWIDZĘ BAŚNIOWA #1 (DODAJ DO KOSZYKA)
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Esensja: Przerabianie baśniowych motywów nie jest niczym nowym i w zasadzie od czasu „Shreka” zakorzeniło się w kanonie tak bardzo, że dziś prawdziwą alternatywą byłoby przedstawienie Andersena, czy braci Grimm „po bożemu”, niemniej to, co wyprawia Skottie Young to absolutna ekstrema, przy której seria „Baśnie” Billa Willinghama i przesycone erotyką „Grimm Fairy Tales” to pozycje dla dzieci. A jednak lektura „Nienawidzę Baśniowa” ma w sobie coś z katharsis po długim i trudnym dniu pracy/nauki. Ciąg dalszy tutaj.