KONIEC ZXXXANEGO ŚWIATA (DODAJ DO KOSZYKA)

Przemek Pawełek: Nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, bo już za dużo napisałem. To chirurgicznie, na chłodno skrojona historia o parze wewnętrznych wraków, która nawet nie wie czego chce i szuka. To precyzyjna narracja i czytelny, choć prosty rysunek. Sporą część komiksu wchłonąłem też na chłodno, bez emocji ale im bliżej końca, tym bardziej bardziej nakręca się ta spirala. Znałem finał. Wiedziałem, czego się spodziewać. Ale mnie ten komiks i tak emocjonalnie trafił tam, gdzie autor celował. Ciąg dalszy tutaj. Jarosław Kowal, Soundrive: Gdybym trafił na "Koniec zxxxanego świata" jako nastolatek, pewnie nosiłbym je w kieszeni (rozmiar na to pozwala) jako podręczną biblię. Przypomina pamiętnik zbuntowanego nastolatka, który pewnie powinien służyć za przestrogę, ale lepiej działa jako inspiracja. Zupełnie jak filmy Gregga Arakiego, w których główni bohaterowie uciekali w surrealistyczny szał wiedzeni buntem, złością, żalem i ciekawością innego świata, który gdzieś tam przecież musi istnieć. Mały wielki komiks. Całość tutaj.

WALKA KOBIET (DODAJ DO KOSZYKA)

Jan Sławiński, Anonimowy grzybiarz: Spodziewałam się poszatkowanych historii mocno ociekającym idealizmem, którego tak bardzo w pozycjach historycznych nie lubię. Do tego nie uważam siebie za feministkę, dlatego być może potrafiłam na chłodno podejść do lektury komiksu. Tym razem operacja się udała i pacjent przeżył: komiks jest lekko ironiczny, barwny, ciekawy. Może momentami jednostronny, ale jest on podsumowaniem 150 lat ruchów feministycznych nakreślonym przez dwie kobiety i jak najbardziej na miejscu jest przedstawienie faktów widziane ich oczyma. Reszta tutaj. Dagmara Trembicka, Moovies Room: Jak zatem ocenić Walkę kobiet. 150 lat bitwy o wolność, równość i siostrzeństwo? Raczej niejednoznacznie. Publikacja jest ciekawa, pełna istotnych dla historii zachodniej cywilizacji faktów i na pewno jest dobrym punktem wyjścia do dyskusji na temat ruchów kobiecych, ale jednocześnie nie można jej traktować jako pełnoprawnego komiksu historycznego. Ciąg dalszy tutaj.

MORT CINDER (DODAJ DO KOSZYKA)

Michał LIpka, Książkarnia: O „Morcie Cinderze” nie da się mówić w oderwaniu od jego szaty graficznej, bo ostatecznie wszystko i tak sprowadza się właśnie do niej. Kreska jest realistyczna, pełna mroku i zabawy światłocieniem. Breccia w swoim cieniowaniu i nakładaniu tuszu bywa bardzo niechlujny, ale w tej niechlujności jest taka precyzja i taki urok, że nie da się nimi nie zachwycić. Nawet po latach jest tu tyle świeżości, talentu i mocy, że czytelnik żałuje, iż to już koniec. Całość tutaj. Konrad Dębowski, KZet: Świetne wydanie. Świetny komiks. Kawałek historii medium, który w ogóle się nie zestarzał. Pomimo tego, że był inspiracją dla wielu twórców i zagrania w nim stosowane były przez nich powielane, do dzisiaj jest pasjonującą lekturą. To bardzo rzadkie w przypadku dzieł o takim znaczeniu. Reszta tutaj.

NIENAWIDZĘ BAŚNIOWA #1 (DODAJ DO KOSZYKA)

Marcin Kamiński, Kamień z serca: Gdyby nie rysunki Skottiego Younga, „Nienawidzę Baśniowa” byłby komiksem jakich wiele. Pełnym energii i szalonych pomysłów językowych, ale fabularnie banalnym i miejscami wtórnym. Dzięki fantastycznej kresce oraz dzikiej kolorystyce, monotonny scenariusz nabiera życia, a słodki świat staje się miejscem, którego się nie chce opuszczać i do którego chce się powrócić. Również dlatego, żeby zobaczyć jak z językowymi wyzwaniami w kolejnych tomach poradzi sobie tłumacz. Ciąg dalszy tutaj. Tomasz Drozdowski, Movies Room: Nienawidzę Baśniowa tom 1: I żyli długo i burzliwie było pozycją od Image, której oczekiwałem. Humor Skottiego Younga, ten fabularny, jak i rysowniczy, są czymś naprawdę pokręconym i wyróżniającym się nawet spośród co odważniejszych pozycji komiksowych. Young od czasu do czasu pozwala sobie na nawiązania do klasycznych bajek, nieco dostosowując je do swojej wizji, dzięki czemu Nienawidzę Baśniowa jest pierwszym od wielu lat tytułem z udziałem księżniczek i wszystkiego, co księżniczkowe, przy którym nie czułem się, jakbym trafił do niewłaściwej krainy. Gert to dla mnie jedyna bohaterka, która faktycznie może powiedzieć, że „ma tę moc”. I co gorsza, nie waha się jej używać. Całość tutaj.

DOZORCA (DODAJ DO KOSZYKA)

W kategoriach satysfakcjonującej i niewymagającej lektury, której autorzy szanują czytelnika, „Dozorca” zjada konkurencję. Ostatnio tak dobrze bawiłem się chyba przy „Mesmo Delivery” albo pierwszym „Head Lopperze” (drugi jeszcze przede mną). Szczerze polecam, bo to czysta radocha, krótka ale intensywna przygoda, która przypomina mi dlaczego kocham komiksiki. Reszta tutaj. Michał LIpka, Książkarnia: Jako całość „Dozorca” prezentuje się nieźle i warto polecić go szczególnie miłośnikom rodzimych komiksów, bo kontynuuje stylistykę, jaką wypracowali przed laty m.in. twórcy magazynu „Produkt”. Całość tutaj.

JAMES BOND #2 (DODAJ DO KOSZYKA)

Tomasz Miecznikowski, Dzika Banda: Bond jest tutaj bardzo skuteczną machiną do eliminacji przeciwników, z powierzchownością podchodzącą pod naszego kapitana Żbika. Te wszystkie spiski, tajne działania – nie bierze w tym udziału z wielką ochotą. Po prostu musi metodycznie posprzątać, taki ma zawód. Najlepiej jest to odczuwalne w perfekcyjnie rozrysowanych scenach walk, które potrafią ciągnąć się przez trzy plansze, bez dymków, bez superbohaterskich z ducha pogaduszek. I to jest właśnie w Bondzie Ellisa najfajniejsze – sposób opowiadania historii nie sama historia. Nowa jakość i być może wskazówka dla następnych filmów o 007. Ciąg dalszy tutaj.

HEAD LOPPER #2 (DODAJ DO KOSZYKA)

Tomasz Miecznikowski, Dzika Banda: W dwójce, czyli w „Karmazynowej wieży” nadal chodzi o rozwalanie naszych mózgów i oczu. Mówiło się o podobieństwie, czy też inspiracji MacLeana twórczością Mignoli. Najciekawsze jednak wydają się wpływy raczej niemożliwe. W MacLeanie sporo bowiem z kreski naszego Łukasza Kowalczuka. Zaś niektóre rozwiązania fabularno – graficzne (te w stylu WTF), budzą nawet skojarzenia z abstrakcyjnymi chwytami Jacka Świdzińskiego. Zadziwiające! Reszta tutaj.

RAT QUEENS #3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Dawid Śmigielski, Menażeria: I znów jesteśmy świadkami masakry, tym jednak razem emocjonalnej, pustoszącej bez litości szczurzyce, niegdyś gotowe na wszystko, teraz trzeźwo myślące, co może oznaczać koniec wszystkiego. Całość tutaj.

ODRODZENIE #3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Adam Waskiewicz, Polter: Choć w połączeniu z nierównym tempem rozwoju fabuły sprawia to, że trzeci tom Odrodzenia oceniam nieco niżej od dwóch wcześniejszych, to z pewnością w dalszym ciągu seria trzyma poziom czyniący ją pozycją wartą tego, by po nią sięgnąć. Chętnie zobaczę, jak nowe wątki zostaną rozwinięte w kolejnych tomach cyklu, i choć mam świadomość, że dopiero zbliżamy się do półmetka i do finału droga jeszcze daleka, to w żadnym razie nie traktuję tego jako zarzutu; chętnie zostanę w Wausau jak najdłużej. Ciąg dalszy tutaj.

THE BLACK MONDAY MURDERS #1 (DODAJ DO KOSZYKA)

Ostro i z Polotem: Non Stop Comics wzięło się za The Black Monday Murders krótko po premierze oryginału. Można czuć się rozpieszczonym, zwłaszcza że nasze rodzime wydanie nie jest w niczym gorsze od tego z zachodu. Wkład wydawnictwa należy nagrodzić brawami. The Black Monday Murders jest nadal tworzone, czekanie na kolejne części będzie wnerwiające, ale z tym nie można nic zrobić. Faktem jest, że ten tytuł poza czymś nowym na rynku oferuje cudownie wykreowany świat i klimat rodem ze starych filmów noir, ale z nowoczesną nutą. Reszta tutaj.

ZABIJ ALBO ZGIŃ TOM 3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Chester, Kamień z serca: Brubaker po rewelacyjnym sprincie po torze komiksowego postmodernizmu, postanawia nieco zwolnić. Mam nadzieję, że to tylko odpoczynek przed zbliżającą się rundą honorową, aniżeli zadyszka, która skończy się głośnym plaśnięciem o podłoże. Zabij albo Zgiń ma w sobie wciąż sporo potencjału, więc zostaje tylko trzymać kciuki za scenarzystę, by zwieńczenie historii Dylana było równie satysfakcjonujące jak jej początek. Biegnij Ed! Po chwałę i Eisnera! Całość tutaj.

GŁĘBIA #3 (DODAJ DO KOSZYKA)

Michał, Czytaj Komiksy: W trzecim już tomie Remender i Tocchini nadal utrzymują wysoki poziom swojej opowieści i zaskakują czytelnika. Budują pewien obraz surrealistycznego świata, który potrafią dopasowywać różnymi barwami niczym kostka Rubika. Głębia tom 3 nadal trzyma tempo i nie pozwala na nudę, odsłania kolejne wydarzenia z przeszłości sióstr, ale i samej Stel. Jestem niezmiernie ciekaw co nas czeka w kolejnym tomie, bo udaje mi się powoli zebrać szczękę z podłogi po przeczytaniu recenzowanego tomu. Ciąg dalszy tutaj.